niedziela, 11 listopada 2012

8th, bo czasami bywa tak, że człowiek chce

Stanąłem zrezygnowany przez lustrem, widząc swą zmęczoną twarz. Mało spałem, to fakt. Wszedłszy do łazienki, ściągnąłem bokserki i postanowiłem zaznać zimnego prysznica, który musiał mnie orzeźwić. Stałem pod prysznicem jakieś 15 minut, czując jak kostnieją mi dłonie. Wyskoczyłem szybko z brodzika i złapałem za szlafrok. Jak dobrze, że wisiał tuż pod ręką. Spojrzałem w lustro, nie wyglądasz dzisiaj rewelacyjnie Liam, ale jest lepiej - powiedziałem sam do siebie na głos i zmierzwiłem włosy układając je na prawidłową stronę. Umyłem zęby swą mechaniczną szczoteczką ze światełkiem, które tego ranka poprawiało mi humor i wypłukałem usta płynem do płukania jamy ustnej. Wlałem na siebie pierwsze lepsze perfumy. Uhmmm, jest dobrze - uśmiechnąłem się do lustra. Tak, bardzo lubię ładnie pachnieć. Chłopacy zawsze na mnie krzyczą, że przesadzam ale tak prawdę powiedziawszy, nie obchodzi mnie to. Włożyłem czarne, czyste bokserki, poprawiając się w dużym lustrze przymocowanym do szafy. Jestem przystojny i seksowny - myślałem sobie krocząc w stronę balkonu. Londyn oszalał, słońce świeciło przyjemnie przez okno. To nie do pomyślenia tutaj. Otworzyłem drzwi zapominając kompletnie o tym, że jestem w bokserkach. Na balkonie obok stała ona. Owinięta w ręcznik z turbanem na głowie. Jeden kosmyk spadał na jej ramię. Cofnąłem się słysząc jak z kimś rozmawia, wolałem obserwować ją z bezpieczniejszej odległości. Jeszcze by mi się dostało - przetarłem ręką czoło:
- Kochanie, nie martw się, zajmę się wszystkim. Mam dzisiaj wolne i przyjadę do Ciebie. Narazie wzięłam prysznic, ale powinnam się wyrobić z dojazdem w dwie godziny... No... Ja też Cię bardzo kocham. Przygotuj wszystko, to nie będziemy Ci przeszkadzać - roześmiała się i weszła do środka. Usiadłem na łóżku, wkładając ciemne jeansy i jasną bluzę w kapturem. Stanąłem spowrotem przed lustrem oglądając się 'Taaa, wyglądam niesamowicie' zaśmiałem się widząc w drzwiach zdziwionego Zayna:
- Hej, stary, co ty wyprawiasz? - zarechotał wchodząc do pokoju
- Wiesz, musiałem się ubrać. Jest dobrze? - spytałem się przyjaciela
- No pewnie, jak zawsze - uśmiechnął się zawiadiacko puszczając mi oczko. Objąłem go ramieniem i razem wyszliśmy z pokoju, opowiadając mu historię wczorajszego wieczoru.

'Było miło i sympatycznie do czasu aż nie zauważyłem tłumu paparazzich stojących za oknem kawiarni. Danielle zdenerwowała się, nie sądziła, że spotykanie się z gwiazdą jest aż takie trudne. Próbowaliśmy im uciec, jednak na próżno, latali jak opętani. Wkońcu, udało nam się uciec na chwilę i wtedy ona mi oznajmiła, że to nie ma sensu, bo nie będzie w stanie znieść tych fotografów i tego tłumu. Podziękowała mi za randkę i odeszła'

Postanowiłam pojechać do mej siostry ciotecznej Cayenne. Dawno się nie widziałyśmy, poza tym, prosiła mnie o przysługę. Kiedy już wchodziłam po pięknych, białych, drewnianych schodach zadrżało mi serce. Ta dziewczyna tak strasznie przypomina mojego ojca. (jej tata to rodzony brat mego). Wzięłam parę głębokich oddechów i zapukała do drzwi. Cayenne miała na sobie zwiewną koralową tunikę, krótkie spodenki i balerinki pasujące do góry. Stanęła uśmiechnięta w wejściu z malutką Lux na rękach. (Lux to jej córka, ma 1,5roku). Przywitała mnie ciepło, mocno przytulając. Mała stała na ziemi i zaglądała wpatrując się we mnie, kim jestem, ale po chwili przypomniała sobie swoją ciocię. Miała na sobie, śliczny różowy komplecik. Uroku dodawał jej mini, stojący kucyk na głowie. Rozmawiałyśmy o naszych życiach. Ona o pracy w wydawnictwie i swojej córce. Ja o rozpuście i 1D. Wiedziała doskonale jaką jestem osobą, ale wiedziała też, że zawsze może na mnie liczyć. Gdy potrzebowała pomocy, dzwoniła do mnie. Nie do swoich przyjaciół, matki czy sióstr. Do mnie.. Dlaczego? Nie mam pojęcia, chyba przyciągam na siebie różne problemy i ludzie wiedzą, że gdy mają mnie w pobliżu to nic im się nie stanie. Bawiłyśmy się z małą, która wyprawiała różne wygibasy. Śmiałyśmy się w głos a ona w tak uroczy sposób śmiała się do nas. Kiedy Cayenne wzięła ją do kuchni by ją nakarmić krojonym bananem (pamiętam co to maleństwo je). Zadzwonił do mnie telefon. Zastrzeżony, hmm..:
- Tak słucham?
- Judith Rey?
- Tak, to ja. W czym mogę pomóc?
- Tu Richard Bards. Asystent fotografa z magazynu FABULOUS. Mam taki mały problem. Wiesz, że dzisiaj w naszym studiu są chłopcy z One Direction?
- Tak wiem, jestem ich fotografem - westchnęłam ciężko idąc do kuchni i pokazując Cayenne na migi, że znowu praca - i co w związku z tym? - prychnęłam trochę wkurzona
- Potrzebna jest nam twoja pomoc. Mogłabyś nakierować lekko Angelo, bo wiesz, że to jego pierwsza sesja i za bardzo nie wie jeszcze co i jak. A jestem pewny, że i dla chłopców byłoby lżej gdyby ktoś, w odpowiedni sposób, nakierował ich. Ktoś komu ufają. - tu roześmiałam się głośno. Raz, że z małej Lux wymazanej bananem. Dwa, ze słów asystenta o zaufaniu. Cayenne nerwowo zaczęła biegać po całym domu w poszukiwaniu swoich dokumentów i rzeczy. W pewnym momencie usłyszałam tylko jak daje buziaczka małej i machnięciem ręki wybiega z mieszkania. No to fajnie. Zostałam z małą.. muszę ją wziąć ze sobą do studia.
- Dobrze, przyjdę do studia. Będę za pół godziny. - westchnęłam i rozłączyłam się. Spojrzałam na brzdąca bawiącego się plastikową łyżeczką - No.. to.. Lux. - ta spojrzała się na mnie pięknymi, dużymi oczkami - Poznasz dzisiaj największych idiotów ever. - zaśmiała się cichutko. Wzięłam ją na ręce. Przygotowałam na wyjście z domu i tak podążyłyśmy w stronę metra. Ja z dzieckiem na rękach i problemem rozluźniania chłopaków w studiu.


- Niall! To ma być seksowna sesja. Kiedy dziewczyny będą oglądały zdjęcia w magazynie, mają się posikać z podniecenia - rozdrażniony już fotograf nagabywał blondyna, któremu niezbyt udawała się ta 'seksowna postawa'. Wszyscy dzisiaj byli jacyś, nie w sosie? Tak, dokładnie. Nie mieli najmniejszej ochoty na cykanie im zdjęć, choć wyglądali nieziemsko. To przyznam szczerze. Postawiłam maluszka na ziemi, co było błędem bo mała nauczyła się chodzić i śmigała jak samochodzik:
- Lux, wracaj! - krzyknęłam tak, że chłopcy mnie zauważyli. Podbiegłam do szkraba, który zauważył różowe boa na wieszakach. Stałą tak majacząc i ciągając to coś. Zaśmiałam się głośno łapiąc ją na ręce i zabierając ze sobą różowy przedmiot którym była zafascynowana - ty niegrzeczny kłopotniczku - zrobiłam z nią noski eskimoski i odstawiłam na kanapę, na której rozsiadła się jak królowa. Po chwili przybiegł do niej Harry, podjarany jak cholera. Mała dała mu cześć i razem bawili się mieniącymi się piórkami. Podeszłam do Angelo przedstawiając mu się. Od razu wiedział, kim jestem:
- Oh lala. Judith. Jesteś piękna! Piękniejsza niż chłopcy opowiadali - pocałował mnie w rękę i szarmancko uśmiechał się
- Hahaha, miło mi Cię poznać. A mogłabym wiedzieć, który z nich tak mówił? - uśmiechnęłam się szeroko oczekując odpowiedzi
- No ten.. jak on.. Ten co włosy takie ma duże. Ten wysoki! Liam, ohhh, cześć chłopie - akurat przechodził obok nas ze stylistką a Angelo zgarnął go za ramię i przyciągnął do nas - To ty mówiłeś, że Judith jest piękna, si? - odezwał się do niego, na co ten poczerwieniał na buzi
- Eeeeee.. hmmmmm.. no... ja... - wydukał nieśmiało patrząc się w oczy
- Dziękuję - odpowiedziałam lekko skołowana, widząc reakcję chłopców na tą sytuację.
- No już, spadaj! - pchnął go w stronę stylistki i pokierował mnie do biurka na którym stały trzy monitory komputerowe a na nich zdjęcia każdego z nich - Muszę im jeszcze zrobić parę, bo nie sądzę, że tymi zdjęciami uda nam się ściągnąć tysiące fanek do kiosków - westchnął opadając na krzeszło, nie przestając przewijać fotografii. Chciałam już mu doradzać, jak ma do nich mówić, co mówić, żeby włączył muzykę by mogli się rozluźnić, ale.. Przypomniał mi się zakład z Niallem. Nie mogłam mu tego powiedzieć przy wszystkich, bo przegrałabym tą grę już w pierwszym dniu. Blondyn zadowolony podszedł do nas i udawał, że ogląda z nami nasłuchując jednym uchem.
- Angelo, przepraszam Cię ale nie mogę Ci pomóc. Mogę Ci tylko dać parę wskazówek jako, że jesteś początkującym fotografem a fajnie by było się wybić już na samym początku, prawda? - poklepałam go po ramieniu, z satysfakcją patrząc się na irlandczyka, który był wściekły. Pokazałam mu język, po czym przystąpiłam do nauczania..


PERSPEKTYWA LIAMA
Jak tylko usłyszałem, że ktoś wchodzi - wiedziałem, że to ona. Odwróciłem się na krześle obrotowym i upajałem się jej pięknym widokiem. I to dziecko na jej rękach. Dopełniało jej piękno, dzisiejszego dnia. Ta sukienka w kwiatki OUTFIT była nieziemska. Wpatrywałem się w nią zbyt intensywnie, bo nie czułem szturchania Zayna. Ale nie obchodziło mnie to, liczyła się tylko ona. Jak zawsze roztrzepana i zabiegana, ale dzisiaj.. Matko, nie mam słów które by ją dzisiaj opisały. Ta dziewczynka, tak mocno się do niej przytulała, a ona trzymała ją, jakby trzymała najdroższy na świecie skarb. Tak, że nikt nie może jej dotknąć. Coś niesamowitego. W pewnym momencie, miałem ochotę wstać. Podejść do niej. Wpleść swoje dłonie w jej włosy i mocno pocałować w usta. Tak, by mogła poczuć uczucie jakim ją darzę. Toksyczne uczucie, które nie daje mi prawidłowo funkcjonować. Miłość jest piękna, ale nie odwzajemniona, stąd to zatrucie. No i jeszcze to sprzedanie.. To co ten patałach jej powiedział, że jest śliczna.. Głupi cep, miałem ochotę go uderzyć za to. To za szybko, by ona, dowiadywała się takich rzeczy o mnie. Ugh. Wielbienie jej na odległość w zupełności mi wystarcza. Na pewno, mhm.....


- Luuuux, chodż tu! - krzyknęłam widząc jak mała ciąga Zayna za spodnie - nie ciągaj go bo mu spodnie spadną - zaśmiałam się widząc jak Czarny bierze ją na ręce i przyprowadza do mnie
- Słodka jest - uśmiechnął się do niej a mała wtuliła się we mnie zawstydzając - mogę usiąść?
- Pewnie, siadaj - wzięłam ją na kolana i zaczęłam karmić placuszkami z jabłkami, zrobionymi wcześniej przez jej mamę - jak Ci się podoba to wszystko?
- Ale co?.. - ps. Zayn ma czasami niezłe zawiechy, więc ogarnięcie jego myśli zajmuje trochę czasu - Ah, TO życie? Zawsze marzyłem o śpiewaniu, więc jest idealnie - odparł rozsiadając się obok mnie i zaczepiając malucha - A Tobie jak się podoba życie z nami?
- Jest skomplikowane.
- Dlaczego tak uważasz?
- Z każdym z Was załapałam kontakt. Z Harrym dogadujemy się bez słów, Lou i Niall lubią jak im gotuję, Ty jesteś moim kumplem od 'zakazanych rzeczy' - tu usłyszałam jego śmiech - No ale nie potrafię trafić do Liama..
- Lubisz go. On Cię kręci - wytknął mi palcem, poruszając brwiami
- Nie lubię go, denerwuje mnie, nie umiemy się dogadać - wkurzyłam się, pojąc zmęczoną Lux - Mam dziecko na rękach, uszanuj to iż jestem spokojna i proszę nie podjudzaj mnie
- Ale tak jest! Te wasze nieśmiałe pogawędki, sposób w jaki na siebie patrzycie. Fakt, prujecie się do siebie jak pojebani..
- Nie przy dziecku!
- Sorry, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Ciągnie Was do siebie. A ja jako jego przyjaciel potwierdzam tą teorię. - pogłaskał mnie po ramieniu, którym obejmowałam śpiącą Lux i poszedł się przebrać. Sesja dobiegła końca. Angelo był zadowolony ze zdjęć. Mówił, że wszystko zawdzięcza mnie, ble ble ble. Pierdolenie. Każdy głupi by mógł nakierować tych tępaków.


PERSPEKTYWA HARREGO
słuchaj tego* One Direction - Over again
On zmęczony i śpiący. Ona z dzieckiem na rękach, styrana jak pies. Nie odzywają się do siebie słowem, a siedzą obok siebie. Dzielą ich centymetry. Widać jak bucha z nich uczucie. Uczucie, którego nie potrafią okiełznać. Zaglądam na Judith siedząc obok niej. Próbowałem pokazywać jej na migi, żeby coś zrobiła z Liamem. Ta pukała się w głowę, pokazując mi, że jestem idiotą. Nie jestem i chłopcy też nie są. Widzimy co się między nimi dzieje i to boli. Boli najbardziej to, że nasz najlepszy kumpel ma problem z którym trudno mu się uporać. Spojrzałem w szybę busa. Widziałem ludzi, mijające nas samochody. Też chciałbym się zakochać jak oni. Zobaczyłem ich odbicia w szybie. Byli zmęczeni tym, co się między nimi dzieje. To ich bolało, bardzo głęboko. Wkońcu zauważyłem jak Judith zagląda w stronę Payne, który prawie zasypiał. Westchnęła głośno i złapała chłopaka za rękę. KURVA SUKCES!!! - ucieszyłem się jak dzieciak ze słodkiego batonika.

Boże, jakie ciepło od niego bije. Jaki on cudowny jak jest taki zmęczony.. i bez tego też jest.. 
Trzyma mnie za rękę. Ta kobieta, ściska moją dłoń... Jak mi gorąco, ohhhh...

" - Jak się czujesz?
- Teraz? Wyśmienicie? - wziął łyka gorącej czekolady i uśmiechnął się ciepło
- Ja też się tak czuję. Jaki tu spokój - oddychała pełną piersią patrząc w gwieździste niebo - spójrz na gwiazdy jak się świecą. Jaka tu cisza..
- Zakłócasz mi ciszę - chrząknął głośniej, ale widząc jej reakcję pogłaskał ją po ramieniu i odstawił filiżankę śmiejąc się jak szaleniec - dlaczego to zrobiłaś? - zajrzał w jej duszę, przytrzymując mocno jej dłoń
- Chciałam spróbować czegoś nowego - zawstydziła się, patrząc w ziemię
- Nie bój się, pomogę Ci - szepnął nachylając się w jej stronę. Jej serce mocniej zabiło, jej oczy zaświeciły się jak dwa małe diamenty. Czuła jego oddech na swoich ustach... Ich wargi spotkały się w namiętnym pocałunku, który pochłonął ich całych. Jego ręce delikatnie przytrzymywały ją w pasie. Jej dłonie oplotły jego kark, masując go lekko. Po tej pieszczocie rozdzielili się od siebie i położyli na leżakach. Nie odzywali się do siebie, napawali się tą cholernie romantyczną chwilą. Wpatrywali się w siebie jak w obraz, nie liczyło się nic. Tylko oni."


- AWWWWWWWWWWWWW, jakie to ładne!! - westchnął głośno Louis kładąc głowę na ramieniu Harrego, który uśmiechał się szeroko
- Liamowi, w końcu się udało. Ten chłopak zasłużył na uczucie - powiedział poważnie Zayn, po czym otworzył balkon na piętrze i zapalił papierosa, podglądując jak Judith i Liam leżą w ogrodzie na leżakach, trzymając się za ręce i patrząc sobie w oczy
- Ale.. tak.. właściwie.. Skąd to wszystko wiesz? - Harry wstał i podszedł do Zayna, poobserwować razem z nich parę na dole
- Byłem w kuchni po żarcie... - przerwał mu Louis i poszedł na balkon a za nim zdegustowany blondyn.
- Pasują do siebie - Louis
- Patrzcie, jaka ona szczęśliwa - Harry
- Taaaaa - Niall
- Hej, gołąbki na dole! Zamawiam pizze, chcecie?! - wrzasnął Zayn po czym wszyscy schowali do pokoju wciągając pana Ładnego i bijąc go na żarty. Para na dole uśmiechnęła się do siebie i ponownie złożyli na swoich ustach pocałunek, który mógł trwać wiecznie. 




___________________________________________________
* no i patrzcie, no! i się pocałowywali : ) jak Wam się podoba końcówka? bo mnie bardzo? jakoś tak mnie naszło na romantyczny nastrój.. pewnie dlatego, że za swoim chłopcem tęsknię jak szalona. 
* chciałabym podziękować wszystkim za miłe komentarze i uwagi. To dzięki Wam dalej piszę, dajecie mi siłę i motywację :* 
                                                                                         xoxo, Judith

6 komentarzy:

  1. aww... jaka słodka chwila :)
    tak cholernie mi się podoba twoje opowiadanie,
    że nie mogę się doczekać następnego :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Koleżanka z liceum :).12 listopada 2012 09:14

    No no, nie wiedziałam, że tak świetnie potrafisz pisać :). Natrafiłam na Twojego bloga jakoś przez przypadek, ale ta historia wciągnęła mnie na tyle, że aż przeczytałam wszystko za jednym zamachem :). Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówiłam Ci już, że kocham twojego bloga i, że świetnie piszesz? Nie? Tak? Teraz to nie ma zanczenia, bo będę Ci to powtarzałam na każdym kroku. KOcham twojego bloga i świtenie piszesz x696969696969696969696969696969696969. Czekam z niecierpliwością na następny. Cały czas rozmyślam, jak zakończy się zakład Niall I Judith. :) Ps. Dziękuję za komentarze na moim blogu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju <3 Cudowny <3 Wciąga :) Czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tez sledze twojego bloga<3aaaa, nie moge doczekac sie kolejnego! dawaj nextt <3
    czekam ;*************
    i zapraszam do mnie , to dla mnie wazne...
    http://iwillneverforgetthe1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń