czwartek, 24 stycznia 2013

12nd, chasing the feels

Stałam w ten słoneczny i smutny dzień, nie wiedząc kompletnie co mam ze sobą zrobić. Dom chłopców został zamknięty na sto spustów i powiedziano mi, bym nie zbliżała się do niego, dla własnego dobra. Bycie fotografem One Direction to trudna sprawa. Chodziło im o to, że starają się bym zachowała prywatność dla siebie. Dziwię się, że psychofanki jeszcze mnie nie napadły - uśmiechnęłam się w duchu, rozglądając na boki. Wyjęłam telefon by zadzwonić do Alexa.. Po chwili wytarłam łzy spływające po moich policzkach. Spojrzałam w górę na samolot, który leciał nad moją głową. "Kocham Cię, Skarb" wyszeptałam w przestworza i poszłam przed siebie, tam gdzie mnie nogi poniosą. Jestem pewna, że teraz patrzy na mnie z góry i śmieje się ze mnie, zaraz po tym, że zarywa inne anioły w niebie. Chowając telefon do torebki, wypadł mi z niej jakiś żółty kartonik z datą i godziną. To znak - wyszeptałam oglądając go, w międzyczasie zaciągając się trucizną, która lubiła pieścić me płuca.


- We found a love in a hopeless place, we found a love in a... !!!!! - darłem się w niebogłosy rozśmieszając chłopaków
- Shut the fuck up.
- hopeless place. Bądź zazdrosnym gdzie indziej - pokazałem fucka Maxowi i dalej kontynuowałem zapinanie guzików w koszuli w kratę, która była przygotowana na dzisiejszy koncert. Wszyscy byliśmy podekscytowani, bo Londyn to nasze miasto i tutaj ludzie wiedzą najlepiej jak się bawić. Usiadłem na miejscu naszej fryzjerki i poprawiłem loki - Hmmm, może bym się ogolił - pogłaskałem się po brodzie i spojrzałem w lustro gdzie stał Siva:
- Typie, zostaw brodę, jest dobrze - uśmiechnął się i zniknął. No okey, jeżeli on tak powiedział, to musi być dobrze - uśmiechnąłem się szeroko i wyszedłem z garderoby w poszukiwaniu automatu z napojami. Przeszedłem się po korytarzu, mijając ludzi przygotowujących nagłośnienie, światło etc. Dotarłem do miejsca w którym zbierają się dziennikarze, ludzie z branży, managment. Zauważyłem tam dziewczynę w czerwonej mini spódniczce. Stała z redbull'em w ręku rozglądając się na boki, w międzyczasie bawiąc się swoim iPhonem. Stanąłem tuż za rogiem i obserwowałem ją dłuższą chwilę aż w końcu zauważyłem, że zmierza w moim kierunku. Podbiegły do mnie fanki więc zacząłem robić sobie z nimi zdjęcia i rozdawać im autografy, ale nie mogłem przestać patrzeć na tą dziewczynę.


PERSPEKTYWA JUDITH

Po przyjściu na miejsce, gdzie odbędzie się koncert postanowiłam znaleźć łazienkę by zobaczyć jak wyglądam. Na zewnątrz było kurewsko wietrznie, więc wcale nie zdziwiłabym się jak moje włosy odmówiły mi posłuszeństwa. Kiedy przechodziłam koło grupki fanek, zauważyłam tam jednego z członków The Wanted. Wysoki, brązowe loki a oczy koloru oceanu. Kurwa, dawno nie widziałam tak intensywnego koloru oczu - szepnęłam do siebie i postanowiłam go poznać. Spróbowałam się przepchnąć przez mini tłum wyjmując z torebki kartkę i długopis. Podeszłam do chłopaka i podałam mu kartkę: 
- Hej - klepnęłam go lekko w ramię a ten natychmiast skierował swój wzrok na mnie. Był niesamowicie pociągający i miał brodę, co w moim przypadku jest lekkim fetyszem
- Cześć, dla kogo? - zwrócił wzrok na kartkę którą trzymałam w ręku i uśmiechnął się szeroko, odgarniając loki z oczu
- Hmmm, może być dla Ciebie, jeśli chcesz - odwzajemniłam mu uśmiech i puściłam oczko. Dopiero po chwili wpatrywania się we mnie zajarzył o co chodzi.
- Oh my god, przepraszam. Jestem Jay McGuiness - przedstawił mi się wyciągając do mnie rękę
- Jestem Judith Rey, miło mi Cię poznać - ścisnęłam jego dłoń i stanęłam z założonymi na piersiach rękami - To tutaj dajecie koncert, si? - rozglądnęłam się po pomieszczeniu ignorując podniecone fanki, które były odprowadzane przez bramki.
- Ermmm, tak. Lubię to miejsce. To tutaj zaczynaliśmy, tu daliśmy swój pierwszy koncert - kontynuował rozmowę ale zaciął się kiedy usłyszał wołanie jego imienia z głębi korytarza - Przepraszam Cię ale muszę już iść. Baw się dobrze! Mam nadzieję, że porozmawiamy jeszcze, prawda? - z błyskiem w oku, pocałował moją dłoń.
- Dżentelmen - mruknęłam pod nosem, czując jak jego wargi przylgnęły do zewnętrznej części mej dłoni - Czas pokaże.

Najwyższy czas na występ TW. Stanęłam sobie z boku, by nie przeszkadzać fankom w docenianiu swych idoli. Usłyszałam ich największego hita 'Glad You Came' po którym ludzie totalnie oszaleli. Oni zaś na scenie zachowywali się, no cóż, jak zespół. Czyjaś solówka, to wychodzi na przód. Chłopaki którzy stoją w tyle śpiewają między sobą, zwracają się do fanek. Tak zwany, standart. Co mi się najbardziej spodobało? Tytułowe wyrażenie z refrenu. Śmieszne, są tu 14latki a Ci śpiewają o swoich partnerkach które szczytowały i są z tego zadowoleni. Potem było jeszcze parę innych piosenek aż dostałam wiadomość na tt. Zalogowałam się i spojrzałam na tweeta jakiejś zupełnie obcej dziewczyny. Dostałam adres do zdjęcia po czym kliknęłam niepewnie na ekran. Wyświetliło mi się zdj z dzisiaj, z małą fanką Liama. Podpisane było przez tą małą dziewczynkę 'ja z moim największym idolem i jego koleżanką, hehehe'. Zaśmiałam się głośno burząc spokój paru dziewczyn, które spojrzały się na mnie jak na wariatkę podczas wykonywanej ballady. Zablokowałam telefon i wróciłam do słuchania piosenki..


Całą drogę myślałem o niej. O tym, że zostaje sama. Termin teledysku był nam znany od dawna, nie mielibyśmy wpływu na zmienienie daty. Jesteśmy tylko marionetkami menadżmentu - westchnął zgłaśniając muzykę w iPodzie - Patrząc na to wszystko co nam się wydarzyło od X-Factoru mamy ogromne szczęście i odpowiednią pomoc do spełniania naszych marzeń, nawet tych najbardziej osobistych. W końcu poznałem dziewczynę, która jest moją bratnią duszą - uśmiechnął się na myśl o jej śmiechu, który tak często im towarzyszył kiedy spędzali wspólnie czas - Eh, tęsknię Piękna. - skończył swoje rozmyślania i odwrócił się do Niallera, który właśnie zajadał się pokładowym posiłkiem.


Przyszedł czas na afterparty, czyli to co tygryski lubią najbardziej. Coraz więcej ludzi zaczęło się schodzić, muzyka napieprzała równo z głośników, paru ludzi postanowiło rozkręcić parkiet więc wyginali się w rytmie dancehall. Usiadłam przy barze i poprosiłam go o wódkę z blue curacao. Uśmiechnęłam się pod nosem, w końcu to mój i Harrego ulubiony drink. Potem był jeszcze jeden drink.. i kolejny.. a atmosfera zaczęła się rozkręcać.. W którym momencie imprezy, postanowiłam skoczyć na papierosa do specjalnie filtrowanej sali vipowskiej, nie martwiąc się o smród petów, którym mogłabym przesiąknąć. Po natruwaniu się nikotyną spowrotem wróciłam do baru, kierując się przez tłum tańczących ludzi. Poczułam mocne pociągnięcie z ręki i upadłam na parkiet:
- Co jest do kurvy! - wrzasnęłam na cały regulator prosto do ucha chłopakowi, który próbował mnie podnieść. Mimo jego kurwiącego alkoholem oddechu, był wyjątkowo sprawny fizycznie i złapał mnie na ręce, wychodząc z tłumu. Złapałam się wolną ręką za głowę, klnąc pod nosem na niego. Dopiero po chwili, rozpoznałam mężczyznę, który zajebał mi w twarz i wyłożył mnie na ziemię. To był nowo poznany Jay. Pociągnęłam go za włosy próbując zatrzymać, kiedy mijaliśmy bar, jednak ten niósł mnie dalej do miejsca gdzie siedziała reszta jego zespołu:
- Hej, chłopaki! Patrzcie kogo Wam przyniosłem! - krzyknął głośno w stronę swoich kompanów. Ci pootwierali gęby i zaczęli na niego się drzeć, by mnie wypuścił. Postawił mnie na ziemię i stanął obok rękami wskazując na mnie i krzycząc 'TADAAAA' co wyglądało naprawdę komicznie, gdy wyginałam się by móc się do końca poprawić
- Idioto - wrzasnął w jego stronę łysy typ i uderzył go lekko w tył głowy po czym przytulił - dobra robota! - przybili sobie piątki.
- Pierdolę Was - westchnęłam i odwróciłam się na obcasie by iść w drugą stronę, jednak ten łysol objął mnie w pasie i popchał w stronę stolika - Weź typie, wyjdź bo Ci mogę w ryja dać.
- Przepraszam Cię najmocniej za tego fiutka, jest napity a wtedy jego zdolności manualne spadają 50%. Jestem Max, proszę przysiądź się do nas - uścisnęłam mu dłoń posyłając wrogie spojrzenie i usiadłam pomiędzy wysokim kolesiem, który nie wyglądał jak brytyjczyk a obok mnie siadł Max.
- Jesteśmy The Wanted. To jest Tom, Jay, Nathan, ten obok Ciebie to Siva a mnie już poznałaś - uśmiechnął się i upił łyka swego szampana.
- Fascynujące - powiedziałam szybko i położyłam ręce na stoliku - ja nazywam się Judith. Judith Rey, ale Wy mnie chyba znacie.. - zwróciłam wzrok na wszystkich po kolei - w ogóle, co to za dziwna akcja z tweeterem, jeden z Was prosił o kontakt ze mną co było co najmniej przerażające.
- Jesteś nowa w branży muzycznej, chcieliśmy Cię poznać i powitać. - odparł ten najmłodziej wyglądający
- Jestem fotografem, nie muzykiem - ucięłam na co siedzący na przeciwko mnie Jay zaśmiał się głośno - no ale okej, będę miła, niech Wam będzie. Daliście spoko koncert.. Dziewczyny zawsze tak szaleją? - zwróciłam się do Sivy
- Emmm, no tak, to normalne. Zdążyliśmy się przyzwyczaić.
- Nie irytują Was te wrzaski?
- Nie martw się, mamy zatyczki, które niwelują poziom decybeli na zewnątrz - odparł ten, który tweetował o mnie na tt - chcesz szampana? - spytał się i palcami pstryknął pod nosem kelnerki, która zbierała puste szklanki. Tak siedziałam z nimi, gdzieś około godziny, aż po kolei każdy z nich zaczął się zwijać do domu. Siva wyszedł z jakąś drobną brunetką. Tom i Max z jakimiś blondynkami. Nathan pożegnał się ze mną i poszedł zadzwonić po taksówkę. Przy ich stole zostałam sama, bo Jaya nie było już z nami parę minut po rozpoczęciu konwersacji. Usiadłam na stole z butelką szampana w ręku, kiwając się chwiejnie na boki. Taka duża dawka alkoholu, zdecydowanie uderzyła mi do głowy..


Po szybkim numerku w klubowej łazience, zapiąłem spodnie, ochlapałem sobie twarz zimną wodą i wyszedłem spowrotem na parkiet, automatycznie zapominając o tym co się działo przed chwilą. Machałem rękami, dotykając przypadkowe dziewczyny, które były bardzo zadowolone z mojego tańca. Uśmiechały się do mnie, zagadywały ale ja byłem jak zahipnotyzowany. Szedłem w stronę naszego stolika, poprawiając swoje loki. Gdy Judith zauważyła mnie, że idę w jej stronę, wzięła masywnego łyka z butelki i zeskoczyła na podłogę tracąc równowagę. Podbiegłem do niej i złapałem ją w locie:
- Uważaj dziewczyno - zaśmiałem stawiając ją prosto. Roześmiała się głośno i klepnęła mnie w plecy.
- Koniec imprezy, idę do domu - rozglądała się po ziemi, najprawdopodobniej szukając torebki
- Ej, ej, nie, zostań jeszcze. Tamci to cipki, zawsze wychodzą wcześniej z imprez a ja nie mam kompana do zabawy ale ty umiesz się bawić więc wesprzyj mniee
- Nie chce mi się tu siedzieć, chodźmy gdzie indziej - objęła moją szyję ramieniem i pociągnęła w stronę, tylniego wyjścia. Mimo tego iż była pijana, miała umysł otwarty na to, że przed głównym wejściem będą paparazzi. Po drodze, udało nam się ukraść szampana ze stolika, brawo dziewczyno. Wybiegliśmy z klubu i poszliśmy w stronę parku, który był nieopodal:
- Ja jebie, te obcasy zaraz wejdą mi w dupę - żachnęła masując swoje stopy
- Mogę Ci pomóc, jestem wspaniałym masażystą - podniosłem rękę do góry w geście zgłoszenia się na ochotnika po czym Judith spokojnym ruchem opuściła mi ją
- Nie znamy się i nawet nie ma takiej opcji, żebyś tknął moje stópki, poza tym, jestem inteligentna - zaczęła niezgrabnie grzebać w torebce a po chwili wyciągnęła z niej parę conversów. Oczy wyszły mi z orbit na ten widok. W życiu nie widziałem, żeby kobieta wyglądająca jak ona miała nosić takie trampki.. i to jeszcze na imprezę.. tak w razie czego. WOW. - Wiem, wiem, wszystkich to dziwi ale powiem Ci w sekrecie - przesunęła się w moją stronę i półszeptem odparła - nienawidzę obcasów - po czym wzięła sporego łyka szampana
- Jesteś genialna - wypaliłem co tylko przyszło mi na myśl
- Głębokie - westchnęła głośno na co jebnąłem otwartą ręką facepalm prosto w twarz. Dlaczego ja?
Siedzieliśmy tak jeszcze dobre dwie godziny a raczej leżeliśmy na ławce, stykając się czubkami głowy. Pijani i gotowi na wszystko. Nasz spokój zakłócił telefon do niej, który brzmiał mniej więcej tak:

" Jejuuuuuuuuuuu, pyszczkuuuuuuu! Jesteście już na miejscu? W hotelu? Ale się cieszę! ... Naprawdę? HAHAHA ty idioto ... Co robię? Siedzę w domu i piję sobie whisky, skoro Was nie ma, to co mi innego zostało? " w tym momencie przesunęła palcem po moich wargach, bym nie odezwał się " Porozmawiamy jutro, dobrze? Jestem już bardzo zmęczona ... no okej ... Prześlij reszcie pozdrowienia " i wcisnęła czerwoną słuchawkę.

- Hej co jest?
- Nic, nic, przyjaciel dzwonił - westchnęła uśmiechając się i kończąc szampana, ale w jej głosie była słyszalna złość ze smutkiem - Pójdę już do domu, wiesz? Fajnie się bawiłam - chwiejąc się na boki stanęła przede mną, nachyliła i musnęła mój policzek swoimi ustami. Zaczęła iść alejką..
- Ej poczekaj!


Dzisiejsza podróż samolotem była tak męcząca, że kiedy dotarliśmy do hotelu, w łóżkach znaleźliśmy się od razu po zakwaterowaniu. Wszedłem do swojego pokoju i postawiłem walizkę pod szafą, padając bezwładnie na łóżko. Przeciągnąłem się porządnie i zabrałem się do rozpakowywania rzeczy. Wyjmowałem po kolei koszulki, bluzy i spodnie, nie wspominając o butach, paskach i kosmetykach. Otworzyłem balkon i wyjrzałem przez barierkę "Rany.. Jestem w USA" westchnąłem, uśmiechając się sam do siebie. Nie zauważyłem, że ktoś siedzi na moim łóżku. Usiadłem koło przyjaciela, który złapał mnie za rękę, ściskając ją mocno:
- Będzie dobrze, poradzimy sobie - odparł i pogłaskał mnie po policzku po czym wyszedł z pokoju. Westchnąłem i schowałem twarz w dłonie, zastanawiając się nad tym czego tak naprawdę chcę w życiu. Chciałbym być szczęśliwy, w pełni.. to trudna sprawa. Z moich rozmyśleń wybudziło mnie pukanie do drzwi:
- Jak tam? - Hazza wpadł do pokoju z telefonem w ręku, automatycznie zatrzaskując drzwi - Pisałeś do Judith? - przeczesał ręką włosy i czekał na odpowiedź której nie mu nie udzieliłem - Aha, to jesteś zajebisty bo dzwoniłem do niej.
- Jak to? - głupio zapytałem się po czym Hazza przewrócił teatralnie oczami
- Wykręciłem numer, wcisnąłem zieloną słuchawkę i kliknąłem 'połącz'. To nie takie trudne - naskoczył na mnie, było po nim widać, że jest na mnie zły - Mogę Ci pomóc dokonać wyboru.
- Nie musisz, poradzę sobie.
- Właśnie widziałem jak twoja porada wychodziła z twojego pokoju. Jeśli ty jej nie chcesz, ja się nie zaopiekuję a wtedy będzie już za późno. Wiesz, ona ma uczucia jak każdy, mimo jej oryginalnego charakteru. Zresztą, rób co chcesz. Jesteśmy dla siebie jak bracia, ale naprawdę uważaj Li - poklepał mnie po ramieniu i wyszedł.


I don't tell anyone about the way you hold my hand 
don't tell anyone about the things that we have planned 
I won't tell anybody 
Won't tell anybody 
They want to push me down 
They want to see you fall 




______________________________________________________
# mamy wątek z The Wanted a praktycznie rzecz biorąc z Jay'em. lubię ich piosenki a ostatnio mam jaranko właśnie nim i postanowiłam namieszać bo zaczyna się robić w chuj nudno..
# wjebałam jeszcze jeden motyw, który rozkwitnie ale to tylko kwestia czasu bo w mojej głowie narodził się pomysł, łu hu hu hu
# miesiąc pisałam ten rozdział.. i co? w sumie to wypociny, ehhhh, sama już nie wiem co mam z tym robić
# zależy mi na czytelnikach, komentujących i obserwatorach, serio, to dla Was piszę to opowiadanie ale jest naprawdę ciężko przy trybie życia jaki prowadzę, więc nie miejcie mi proszę tego za złe. jesteście świetni :)
# w dalszym ciągu, zbieram wasze numery GG, loginy na twitterze, facebook'owe konta by móc Was powiadomić o kolejnych rozdziałach więc wystarczy, że zostawicie je w komentarzu

xoxo, Judith 

czwartek, 27 grudnia 2012

11st, battleground

Uderzyło mnie.. jej pewność siebie. To jak wychodziła z tej knajpy? Mistrzostwo. Nie mogłem wybić sobie z głowy jej bezczelnego uśmiechu. Dobrze, że znalazłem się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Nie śledziłem jej. Nic z tych rzeczy, ale Mark kazał mi zapoznać się z jej sylwetką bliżej. Nie miałem wyboru, a że mam wprawę w takich sprawach, to spoko, zgodziłem się. Dla dobra zespołu oczywiście! Potrzebna jest nam taka dziewczyna, wniesie świeżość do naszej drużyny. Wykręciłem numer do Jay'a i opowiedziałem całą sytuację. Jedyne co nam pozostało, to nawiązać z nią kontakt.


Odprowadziłem dziewczynę na dół, po czym poszedłem pod prysznic by się odświeżyć. Drzwi od łazienki były otwarte, hmmm, przecież zamykałem - pomyślałem i nogą popchnąłem je. Podskoczyłem jak oparzony, mało nie osrałem się ze strachu widząc Judith siedzącą w wannie:
- Ja pierdolę, dziewczyno, chcesz mnie zabić?! - głośno oddychałem trzymając się futryny. Ta zaś wstała z wanny nic nie mówiąc, kiedy mnie mijała szepnęła tylko:
- Czasami mam taką ochotę - Zrozumiałem jej złość i jej samopoczucie. Była wkurwiona na cały świat, za to co się stało. Straciła najbliższą osobę swemu sercu. Nie umie się z tym uporać. Wziąłem szybki prysznic i z ręcznikiem w ręku zbiegłem po schodach, wlatując do kuchni. Siedziała w drzwiach balkonowych i zaciągała się jointem. Usiadłem obok niej, ramieniem ją szturchając. Westchnęła ciężko a jej kąciki ust leciutko przesunęły się w uśmiech. Podała mi jointa, tak milczeliśmy jeszcze chwilę:
- Malik, nie rób tego. Możesz zaszkodzić dla zespołu. Eh, wiesz doskonale o tym, prawda? - przytaknąłem głową, wypuszczając dym - Jesteście na najlepszej drodze do sukcesu, nie spierdol tego sobie i chłopakom. Za długo walczyliście o swoje ale.. - wzięła ode mnie jointa i skończyła go palić, po czym zwróciła swoje zapuchnięte oczy w moją stronę - rozumiem Cię. Jesteś człowiekiem, masz ludzkie potrzeby.
- Dzięki Di - zaśmiałem się głośno
- Chłopie, przecież wiesz, zależy mi na Was - położyła mi głowę na ramieniu - hej, zjesz coś? Mogę Ci zrobić coś do jedzenia - odparła po chwili wycierając łzę, którą nie udało jej się ukryć.
- Okey, zadzwonię do nich i powiem im by na 18 byli w domu - przytaknąłem zadowolony. Wtedy zrozumiałem, że ta dziewczyna ma dobre serce i przestaliśmy być dla niej obojętni.


Z radia muzyka cichutko oplatała całą kuchnię, w której postanowiłam zrobić obiad chłopcom. Cały alkohol i narkotyki wyparowały z mega organizmu, wraz z wyznaniem Liama. Postanowiłam zrobić potrawę, którą mój tata mnie nauczył. Mój ojciec ma polskie korzenie, stąd pomysł na schabowe. To jedyna polska rzecz, którą lubię. Wyjęłam piersi z kurczaka i zaczęłam je przygotowywać do smażenia, zaś Zayn siedział przy stole krojąc warzywa na sałatkę. Co chwila uśmiechał się do mnie i opowiadał zabawne anegdoty, dotyczące chłopaków. Ten spokój i cisza była błogosławieństwem. Kiedy zaczęłam smażyć mięso, wszyscy razem wrócili do domu:
- O rany, czujecie ten zapach?! - usłyszałam dźwięk rzucanych butów o ścianę. Wiedziałam, że to Nialler. Stanęli jak wryci, w kuchni, gdy zobaczyli Zayna rozkładającego talerze i sztućce. Ten chłopak, nie miał w zwyczaju pomagać ludziom przy domowych obowiązkach. Odwróciłam się w ich stronę i gestem ręki zaprosiłam do stołu. Milczałam. Wolałam napawać się ich widokiem, póki wyjadą do USA. Kończyłam już smażenie kiedy Nialler powiedział:
- Ej, Judith, znasz The Wanted? - 1D spojrzało na niego wrogo a ten bezradnie wzruszył ramionami
- Ehmmm.. Nie kojarzę ich, wiem, że coś tam próbują w branży muzycznej. Czemu pytasz? - podeszłam z jedzeniem do stołu i postawiłam go na środku.
- Jeden z nich, który nazywa się Tom.. - Liam przełknął ślinę na głos - wspomniał o Tobie w swoim tweecie - zamurowało ich. Harry poklepywał po plecach Lou, który zaczął dławić się napojem.
- Pokaż mi to.. - szepnęłam biorąc telefon Irlandczyka do ręki. Rzeczywiście, tweet brzmiał:
'Chcę być pewny, że ta wiadomość dotrze to tej dziewczyny @JudithRey. Za kontakt z nią, macie wejściówki vip gratis. Do roboty'. Spojrzałam się na twarze chłopaków, które były pewnie skołowania, wściekłości i głodu - Nie martwcie się, jedzcie już - uśmiechnęłam się, wyłączając jego telefon, kładąc go na kuchennym blacie i siadając pomiędzy Liamem a Lou. Wszyscy zajadali się, pierwszy raz zrobioną przeze mnie potrawą. Rozmawiali między sobą i żartowali. Mieliłam to żarcie na przymus, by mieć siły do życia. Kiedy nagle z mojego transu obudził mnie BooBear:
- Hej, nie bądź taka nieobecna. Masz nas, należysz do naszej rodziny. - uśmiechnął się ciepło i pogłaskał mnie po dłoni. Zawstydziłam się i zauważyłam jak Leeyum ucieszony zerka na nas. Odwróciłam się w jego stronę i dałam mu buziaka w policzek. Siedzieliśmy jeszcze jakąś godzinę i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, rozkoszując się tą spokojną chwilą. Dawno nie czułam się tak dobrze. To był pierwszy raz, od 5 lat, gdy poczułam, że jestem komuś potrzebna.


- Jak twitter? - zwróciłem się do kumpla, podając mu butelkę wody
- Wrze jak cholera.. - odpowiedziałem szybko, przewijając wiadomości od fanów na tt. Przeraziłem się ilością tweetów dotyczących jej osoby, ale było nam to potrzebne, cholernie potrzebne - Obczaj ją - zwróciłem laptopa. Obejrzeliśmy jedno z jej nielicznych zdjęć w google Judith.jpg.
- Widziałem ładniejsze.. - odparł Max, po czym dostał z łokcia od Jaya
- Pieprzysz głupoty, jest zajebista - krzyknął z daleka Nathan i w jednej chwili wszyscy siedzieliśmy na 3 osobowej kanapie.
- Piszemy do niej, musimy z nią pogadać - poważnie zaczął Siva. W tym momencie Tom zamknął laptopa i odrzekł:
- Nie, nie, poczekamy jeszcze chwilę, Niech się po zastanawia do czego jest nam potrzebna.


PERSPEKTYWA HARREGO
Wyszedłem z salonu, gdzie chłopcy oglądali mecz. Lubię sport i piłkę nożną, ale nie miałem do tego dzisiaj psychy. Postanowiłem zajrzeć na górę co robi Di. Spędzanie z nią czasu, to jedno z moich ulubionych zajęć ostatnio.. zaraz obok napawaniem się jej osoby. Bez pukania wleciałem do pokoju i położyłem się na jej, wielkim łóżku przeglądając 'Cosmopolitan' leżący na półce obok. Otrząsnęłam się po chwili, bo gdy mijałem jej łazienkę, widziałem ją wypiętą i grzebiącą w koszu na ubrania. "Kurva..." szepnąłem sam do siebie i poprawiłem dresy, widząc, że mój przyjaciel wstaje do walki. Skupiłem się na artykule o tym co faceci kochają w seksie najbardziej i nie zauważyłem jak ta, opiera się o balustradę łóżka i uśmiecha się lekko:
- Ej lala, gazety pomyliłeś? - podniosła jedną brew, palcem pokazując na najnowszy numer 'Playboya' przykrytego czasopismami dla kobiet
- Ehmmmm, nie, tu mają bardzo ciekawy artykuł o mężczyznach - wytłumaczyłem się i odłożyłem gazetę
- Kochanie, tobie trzeba 'Bravo' czy coś w tym stylu - wytknęła język i kocim krokiem wyszła na balkon zapalić - O której macie jutro lot?
- 14:20, musimy być wcześniej na Heathrow - wetschnąłem głośno na co dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem - nie chcę tam jechać.. - powiedziałem pół głosem ale Di ma doskonały słuch
- Dlaczego, młotku?! - usiadła obok mnie na łóżku i poklepała mnie po ramieniu
- Bo nie jedziesz z nami - zerknąłem na nią i pociągnąłem nosem - chciałbym żebyś z nami pojechała.
- Cholera jasna, Styles, przecież wiesz, że nie mogę - zasmuciła się
- Nic mnie to nie obchodzi.
- Ohohoho, od kiedy, kurva?! - warknęła na co ja rzuciłem się na nią i przycisnąłem jej ręce do łóżka - Kretynie złaź ze mną - wyrywała się ale nie dałem się jej. Po chwili targania się z nią spojrzałem jej w oczy moim 'hej, ja i ty seks'. Zdębiała a jej policzki się zaróżowiły. Złożyłem na jej czole buziaka i usiadłem szybko obok po czym zacząłem się śmiać w głos:
- Hahahahhaha, Di, łyknęłaś tą bajeczkę o tęsknocie? No nie wierzę! - rechotałem się w głos widząc jak Judith wściekła zaczyna mnie wyzywać od polokowanych kretynów:
- Jesteś okrutny, mała, angielska owco. Kiedyś się zemszczę i zgolę Cię na łyso, przysięgam! - uśmiechnęła się lekko, kiwając głową na boki. W końcu postanowiliśmy zejść na dół do reszty. Nasza przyjaźń tak wygląda, to normalne, że albo ona, albo ja nabijamy się z ckliwych historyjek. Musiałem coś zrobić by moja przyjaciółka uśmiechała się, a to był najodpowiedniejszy sposób.


Zeszliśmy na dół, śmiejąc się w głos. Zauważyłam Liama opartego o blat kuchenny więc natychmiast skierowałam swe kroki ku niemu. Nie zauważył mnie więc podeszłam do niego od tyłu i mocno wtuliłam się w jego plecy, lekko głaszcząc go po jego sześciopaku:
- Mmmmm, Niall, przestań.. - wyszeptał po czym zamurowało mnie - Hahahah, żartowałem Di, wiedziałem że to Ty!
- No czyś Ty oszalał? Jeszcze pomyślałabym, że jesteś biseksualny..
- Tylko Ty mnie tak kręcisz, Piękna.. - odpowiedział odwracając się w moją stronę. Zgarnął włosy z mojej twarzy i zajrzał mi w oczy - Zaczyna się robić późno, może.. pójdziemy już spać? - poruszył zabawnie brwiami na co przytaknęłam głową i złapałam go za rękę ciągnąc na górę. Weszliśmy razem do sypialni, całując się co chwila. Pchnęłam go na łóżku a sama wbiegłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Kiedy było już po wszystkim, stanęłam przed lustrem "Di, to ta chwila. Nie spierdol tego..". Wyszłam do pokoju w samej czarnej bieliźnie i powolnym krokiem podeszłam do łóżka na którym siedział półnagi Payne. Spojrzał się na mnie z wytrzeszczem i uśmiechając przyciągnął mnie do siebie. Wtulił się w moje piersi i półtonem zapytał:
- Na pewno tego chcesz? Nie chcę Cię do niczego zmuszać..
- Kocie, spełniasz me marzenia - lekko przejechałam po jego policzku opuszkami palców, które zostały obdarowywane pocałunkami Li. Położyliśmy się oboje na łóżku. Patrzyłam w jego brązowe tęczówki, które tego wieczora, jeszcze nigdy tak nie błyszczały. Poczułam jak jego dłonie głaszczą moją szyję, potem klatkę piersiową i w końcu moje piersi. Był bardzo delikatny. Przysunęłam się do niego i obróciłam na plecy. Uśmiechnęłam się zalotnie i nasze usta złączyły się w pełnym pożądania pocałunku. Zaczęłam rozpinać jego spodnie, guzik po guziku. Obserwował moje ruchy, nie przestając pieścić moich bliźniaków. Gdy już udało mi się go rozebrać, ten jednym ruchem nogi zrzucił z siebie spodnie i położył mnie na sobie. Zataczając kółeczka na mojej szyji, pieścił dłońmi moje plecy. Wplotłam swoje dłonie w jego zakręcone włosy i cichutko wzdychałam mu do ucha. Kiedy byliśmy już nadzy i TO miało się zacząć, wzdrygnęłam się:
- Ej Leeyum - przerwałam mu, dotykanie moich piersi i odsunęłam się nagle - masz zabezpieczenie?
- Niech to szlag.. Nie mam, ale będę ostrożny - nie dokończył zdania i wessał się w moje usta
- Prestań Payne, niczego nie zrobimy bez prezerwatywy.
- No ale..
- Żadne ale. - warknęłam krótko i uśmiechnęłam się, sięgając po bieliznę leżącą na ziemi - To nie było nam dzisiaj pisane - po chwili odparłam zapinając biustonosz. Spojrzałam się na jego smutną twarz, było mi tak strasznie szkoda tego szczeniaczka, ale nie chcę jeszcze mieć małych szczeniaczków z wydzieliny wokalisty 1D. Podziękuję narazie za to. Położyłam mu głowę na klatce piersiowej i palcem rysowałam szlaczki po brzuchu - nie martw się, będziemy jeszcze mieli okazję - westchnęłam cicho, dając mu buziaczka w jego sześciopak. Nie obejrzałam się a ten zasnął z uśmiechem na buzi. Przykryłam nas kołdrą i zamknęłam oczy by oddać się w objęcia morfeusza.


Wstałam wcześniej od Liama. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam na jego pyszczek. Pogłaskałam go po policzku i po chwili zobaczyłam jak się uśmiecha przez sen. Napisałam mu kartkę: "Hej, wstałam wcześniej bo muszę skoczyć do redakcji. Mam pogadankę z szefem.. Nie martw się, wszystko jest ok. Do zobaczenia na lotnisku xxx". Wyszłam na korytarz z ręcznikiem i kosmetyczką, kierując się w stronę łazienki. Zapukałam lekko słysząc zaspany głos Harrego. Otworzyłam drzwi i bez skrupułów wpadłam do pomieszczenia widząc jak Loczek bierze prysznic:
- Styles, to ja! Nie martw się, nie będę patrzyła na twego, ogromnego penisa! - usłyszałam tylko jego dźwięczny śmiech a sama wzięłam się do ogarniania mej facjaty. Zrobiłam sobie kreski eyeliner'em, maznęłam tuszem rzęsy, nałożyłam na policzki swój ulubiony róż. Harry w dalszym ciągu nie wyłaził z pod prysznica. Wróciłam do pokoju by przebrać się w świeże i czyste ubrania. Wybrałam sobie outfit odpowiedni do wyjścia do redakcji (OUTFIT). Dałam buziaczka w czoło, memu 'chłopakowi' i zeszłam na dół. Kuchnia była pusta, na szczęście. Złapałam dzbanek kawy i przelałam go sobie do kieszonkowego termosu. Po chwili zauważyłam że telefon leżący na blacie, podejrzanie się świeci. Postanowiłam to sprawdzić. Wiem, że tak nie można, ale ciekawość była silniejsza ode mnie. Zobaczyłam otwartą stronę twitter'a jakiegoś Toma z zespołu 'The Wanted' a masę tweetów na mój temat. Przestraszyłam się, bo wczoraj wieczorem kiedy mi pokazywali to, nie uwierzyłam im. Rzuciłam telefon spowrotem na stół i złapałam za kubek kawy by jak najszybciej pozbyć się myśli dotyczących tej sprawy..


- Witam moją drogą Judith Rey - przywitał mnie mój szef podając mi rękę - sprawujesz się w tej swojej robocie, jak tam współpraca? Słyszałem, że Cię polubili - uśmiechnął się tajemniczo sięgając do szuflady.
- Tak, pracuje mi się z tymi chłopakami dobrze. Myślałam, że będzie gorzej, ale podoba mi się - uśmiechnęłam się sama do siebie przypominając Payne
- Te zdjęcia 'paparazzi', które zostały umieszczone w naszym magazynie są rewelacyjne! - przesunął w moją stronę nowy numer i wskazał na zdjęcia Liama i Danielle z nieudanej randki - jestem z Ciebie dumny, tu masz swoją zapłatę - podsunął mi kopertę w której był czek na 500 funtów. Spojrzałam się na niego otwartymi szeroko oczami i oddałam mu zawartość a wzięłam pustą kopertę.
- Ja nawet nie zrobiłam tych zdjęć, dałam tylko cynk ludziom, gdzie oni są. Nie chcę tych pieniędzy, zapłać ludziom, którym udało się ich uchwycić.
- Rey, to twoja zasługa bierz tą kasę i spadaj - zaśmiał się głośno i wcisnął mi czek. Zapakowałam go głęboko do torby i wstałam z krzesła by wyjść. Byłam na siebie wściekła. Ale tak.. to ja zjebałam mu tą randkę i to ja nasłałam paparazzich na niego. Kiedy już miałam wychodzić zatrzymał mnie jeszcze na chwilę:
- Kochana, dwie rzeczy. Pierwsza: masz przedłużony kontrakt na czas nieokreślony z One Direction. Druga: pytali się o Ciebie ostatnio chłopcy z TW i poprosili bym Ci to przekazał - podał mi bilet na koncert The Wanted w Londynie. Trzasnęłam drzwiami i jak burza przeleciałam przez korytarz. Byłam wściekła na siebie za to co zrobiłam. Ale to co kiedyś zaszło, było jeszcze przed tym, póki poczułam cokolwiek do Payne. To nie jest moja wina - powtarzałam sobie w głowie w pośpiechu szukając papierosa - Niech Cię szlag, Rey.. - westchnęłam głośno i zaciągnęłam się głęboko dymem.


- Wszyscy macie bilety?! - głos Paula wyciągnął mnie z transu. Siedziałem na walizkach i słuchałem muzyki, bujając się na boki i obserwując ludzi. Liam nerwowo rozglądał się po lotnisku, Harry z Niallem stali i uśmiechali się do fanek, Zayn rozmawiał przez telefon z mamą. Byłem tak strasznie podekscytowany wyjazdem. To nasza życiowa szansa. Fakt, że w Stanach wszystko już na nas czeka i wszystko jest przygotowane, porażał mnie. Przecież jestem zwykłym nastolatkiem z Doncaster, który jeszcze niedawno grał w piłkę nożną, na szkolnym boisku.. Westchnąłem i uśmiechnąłem się szeroko, dołączając do Liama, który szukał w tłumie Judith:
- Hej nie martw się, przyjdzie - klepnąłem przyjaciela w ramię w ten posłał mi sztuczny uśmiech. Po chwili stania w bezsensownym milczeniu, zobaczyłem ją w tłumie. Przedzierała się jak taran przez fanki, ludzi z walizkami, uderzyła paru celników z bara, nie zważając, że coś do niej krzyczą. Stanęła przed ochroniarzami krzycząc "Do cholery jasnej! Przepuścicie mnie czy nie?!" . Machnęliśmy bykom w czarnych ubraniach by dali jej do nas dotrzeć. Stanęła przed nami i spoglądała na każdego po kolei:
- To dla Was, na drogę. - wręczyła nam małe zawiniątka. Ostatnie, które dawała Liamowi było większe, no ale to oczywiste. Przytuliła każdego z nas i spowrotem znalazła się przy Daddy'm. Kiedy mijałem ich szepnąłem jej do ucha "Ludzie o Was nie wiedzą i o tym co do siebie czujecie".


- To tylko dwa tygodnie. Jesteś pewna, że chcesz teraz zostać sama?
- Nie martw się o mnie - próbowała go pogłaskać po policzku, jednakże cofnęła dłoń widząc tłumy ludzi - przyda mi się wolne od Was.
- Mogłabyś mi tego nie mówić - zrobił naburmuszoną minę jednak po chwili czule spoglądał w jej oczy - jesteś silna, poradzisz sobie, nie masz wyboru - oboje roześmiali się w głos. Ich głosy drżały, na skórze pojawił się dreszcz. Mieli tak przeogromną ochotę wpaść sobie w ramiona i odpłynąć w namiętnym pocałunku, który pozwoli im przetrwać rozłąkę. Nie mogli, to wszystko dla dobra zespołu. Tak to sobie tłumaczyli, jednak ich oczy mówiły co innego. Ich romantyczną chwilę przerwała mała dziewczynka, która do nich podbiegła:
- Proszę, proszę, Liaś.. - poczerwieniała na policzkach - zrobisz sobie ze mną zdjęcie? - stała wpatrzona jak w obraz
- No oczywiście, że zrobię! Wskakuj - Payne wziął ją na ręce i już ustawiał się z nią do fotografii, jednak dziewczynka szybko krzyknęła:
- Ej, czekaj! Z nią też chce! - wyciągnęła małą rączkę w stronę Rey, która była kompletnie ogłupiona - no chodź! - ponaglała Judith a kiedy ta stanęła obok nich, mała objęła jej szyję ramieniem i przyciągnęła do Liama. Zakochani spojrzeli sobie w oczy i z szerokimi uśmiechami zapozowali. To było ich pierwsze wspólne zdjęcie...


"Już odliczam godziny do twojego powrotu. Mam nadzieję, że to Ci pomoże ;) tęsknię i całuję. Di xx".Nałożyłem czarny zegarek na rękę, oglądając go w słonecznym świetle przebijającym się przez okno samolotowe. Gdyby tylko wiedziała, co czuję naprawdę...



"I wanna be with you

I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try..."



_________________________________________________________________
* trochę mi nie wyszło w tym rozdziale, to wszystko przez co teraz przechodzę. Nie martwcie się to nic strasznego, poprostu dorosłość w jaką wkroczyłam jest trochę.. ciężka?

* wplotłam wątek z TW, możecie mnie za to znielubić ale taką miałam zachciankę : )

*przepraszam, za wszelkie błędy ale najzwyczajniej w świecie ich nie sprawdzam, haha

* DZIĘKUJĘ ZA 5000 WYŚWIETLEŃ!!! JESTEŚCIE NAJLEPSI I TO WY DAJECIE MI SIŁĘ DO PISANIA :)))))))))))))))) 

 nowa, ważna sprawa: jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, to w komentarzu jaki piszecie zostawcie swojego twittera, numer gg bądź inne, za pomocą którego się z Wami skontaktuję

                               xoxo, Judith