czwartek, 24 stycznia 2013

12nd, chasing the feels

Stałam w ten słoneczny i smutny dzień, nie wiedząc kompletnie co mam ze sobą zrobić. Dom chłopców został zamknięty na sto spustów i powiedziano mi, bym nie zbliżała się do niego, dla własnego dobra. Bycie fotografem One Direction to trudna sprawa. Chodziło im o to, że starają się bym zachowała prywatność dla siebie. Dziwię się, że psychofanki jeszcze mnie nie napadły - uśmiechnęłam się w duchu, rozglądając na boki. Wyjęłam telefon by zadzwonić do Alexa.. Po chwili wytarłam łzy spływające po moich policzkach. Spojrzałam w górę na samolot, który leciał nad moją głową. "Kocham Cię, Skarb" wyszeptałam w przestworza i poszłam przed siebie, tam gdzie mnie nogi poniosą. Jestem pewna, że teraz patrzy na mnie z góry i śmieje się ze mnie, zaraz po tym, że zarywa inne anioły w niebie. Chowając telefon do torebki, wypadł mi z niej jakiś żółty kartonik z datą i godziną. To znak - wyszeptałam oglądając go, w międzyczasie zaciągając się trucizną, która lubiła pieścić me płuca.


- We found a love in a hopeless place, we found a love in a... !!!!! - darłem się w niebogłosy rozśmieszając chłopaków
- Shut the fuck up.
- hopeless place. Bądź zazdrosnym gdzie indziej - pokazałem fucka Maxowi i dalej kontynuowałem zapinanie guzików w koszuli w kratę, która była przygotowana na dzisiejszy koncert. Wszyscy byliśmy podekscytowani, bo Londyn to nasze miasto i tutaj ludzie wiedzą najlepiej jak się bawić. Usiadłem na miejscu naszej fryzjerki i poprawiłem loki - Hmmm, może bym się ogolił - pogłaskałem się po brodzie i spojrzałem w lustro gdzie stał Siva:
- Typie, zostaw brodę, jest dobrze - uśmiechnął się i zniknął. No okey, jeżeli on tak powiedział, to musi być dobrze - uśmiechnąłem się szeroko i wyszedłem z garderoby w poszukiwaniu automatu z napojami. Przeszedłem się po korytarzu, mijając ludzi przygotowujących nagłośnienie, światło etc. Dotarłem do miejsca w którym zbierają się dziennikarze, ludzie z branży, managment. Zauważyłem tam dziewczynę w czerwonej mini spódniczce. Stała z redbull'em w ręku rozglądając się na boki, w międzyczasie bawiąc się swoim iPhonem. Stanąłem tuż za rogiem i obserwowałem ją dłuższą chwilę aż w końcu zauważyłem, że zmierza w moim kierunku. Podbiegły do mnie fanki więc zacząłem robić sobie z nimi zdjęcia i rozdawać im autografy, ale nie mogłem przestać patrzeć na tą dziewczynę.


PERSPEKTYWA JUDITH

Po przyjściu na miejsce, gdzie odbędzie się koncert postanowiłam znaleźć łazienkę by zobaczyć jak wyglądam. Na zewnątrz było kurewsko wietrznie, więc wcale nie zdziwiłabym się jak moje włosy odmówiły mi posłuszeństwa. Kiedy przechodziłam koło grupki fanek, zauważyłam tam jednego z członków The Wanted. Wysoki, brązowe loki a oczy koloru oceanu. Kurwa, dawno nie widziałam tak intensywnego koloru oczu - szepnęłam do siebie i postanowiłam go poznać. Spróbowałam się przepchnąć przez mini tłum wyjmując z torebki kartkę i długopis. Podeszłam do chłopaka i podałam mu kartkę: 
- Hej - klepnęłam go lekko w ramię a ten natychmiast skierował swój wzrok na mnie. Był niesamowicie pociągający i miał brodę, co w moim przypadku jest lekkim fetyszem
- Cześć, dla kogo? - zwrócił wzrok na kartkę którą trzymałam w ręku i uśmiechnął się szeroko, odgarniając loki z oczu
- Hmmm, może być dla Ciebie, jeśli chcesz - odwzajemniłam mu uśmiech i puściłam oczko. Dopiero po chwili wpatrywania się we mnie zajarzył o co chodzi.
- Oh my god, przepraszam. Jestem Jay McGuiness - przedstawił mi się wyciągając do mnie rękę
- Jestem Judith Rey, miło mi Cię poznać - ścisnęłam jego dłoń i stanęłam z założonymi na piersiach rękami - To tutaj dajecie koncert, si? - rozglądnęłam się po pomieszczeniu ignorując podniecone fanki, które były odprowadzane przez bramki.
- Ermmm, tak. Lubię to miejsce. To tutaj zaczynaliśmy, tu daliśmy swój pierwszy koncert - kontynuował rozmowę ale zaciął się kiedy usłyszał wołanie jego imienia z głębi korytarza - Przepraszam Cię ale muszę już iść. Baw się dobrze! Mam nadzieję, że porozmawiamy jeszcze, prawda? - z błyskiem w oku, pocałował moją dłoń.
- Dżentelmen - mruknęłam pod nosem, czując jak jego wargi przylgnęły do zewnętrznej części mej dłoni - Czas pokaże.

Najwyższy czas na występ TW. Stanęłam sobie z boku, by nie przeszkadzać fankom w docenianiu swych idoli. Usłyszałam ich największego hita 'Glad You Came' po którym ludzie totalnie oszaleli. Oni zaś na scenie zachowywali się, no cóż, jak zespół. Czyjaś solówka, to wychodzi na przód. Chłopaki którzy stoją w tyle śpiewają między sobą, zwracają się do fanek. Tak zwany, standart. Co mi się najbardziej spodobało? Tytułowe wyrażenie z refrenu. Śmieszne, są tu 14latki a Ci śpiewają o swoich partnerkach które szczytowały i są z tego zadowoleni. Potem było jeszcze parę innych piosenek aż dostałam wiadomość na tt. Zalogowałam się i spojrzałam na tweeta jakiejś zupełnie obcej dziewczyny. Dostałam adres do zdjęcia po czym kliknęłam niepewnie na ekran. Wyświetliło mi się zdj z dzisiaj, z małą fanką Liama. Podpisane było przez tą małą dziewczynkę 'ja z moim największym idolem i jego koleżanką, hehehe'. Zaśmiałam się głośno burząc spokój paru dziewczyn, które spojrzały się na mnie jak na wariatkę podczas wykonywanej ballady. Zablokowałam telefon i wróciłam do słuchania piosenki..


Całą drogę myślałem o niej. O tym, że zostaje sama. Termin teledysku był nam znany od dawna, nie mielibyśmy wpływu na zmienienie daty. Jesteśmy tylko marionetkami menadżmentu - westchnął zgłaśniając muzykę w iPodzie - Patrząc na to wszystko co nam się wydarzyło od X-Factoru mamy ogromne szczęście i odpowiednią pomoc do spełniania naszych marzeń, nawet tych najbardziej osobistych. W końcu poznałem dziewczynę, która jest moją bratnią duszą - uśmiechnął się na myśl o jej śmiechu, który tak często im towarzyszył kiedy spędzali wspólnie czas - Eh, tęsknię Piękna. - skończył swoje rozmyślania i odwrócił się do Niallera, który właśnie zajadał się pokładowym posiłkiem.


Przyszedł czas na afterparty, czyli to co tygryski lubią najbardziej. Coraz więcej ludzi zaczęło się schodzić, muzyka napieprzała równo z głośników, paru ludzi postanowiło rozkręcić parkiet więc wyginali się w rytmie dancehall. Usiadłam przy barze i poprosiłam go o wódkę z blue curacao. Uśmiechnęłam się pod nosem, w końcu to mój i Harrego ulubiony drink. Potem był jeszcze jeden drink.. i kolejny.. a atmosfera zaczęła się rozkręcać.. W którym momencie imprezy, postanowiłam skoczyć na papierosa do specjalnie filtrowanej sali vipowskiej, nie martwiąc się o smród petów, którym mogłabym przesiąknąć. Po natruwaniu się nikotyną spowrotem wróciłam do baru, kierując się przez tłum tańczących ludzi. Poczułam mocne pociągnięcie z ręki i upadłam na parkiet:
- Co jest do kurvy! - wrzasnęłam na cały regulator prosto do ucha chłopakowi, który próbował mnie podnieść. Mimo jego kurwiącego alkoholem oddechu, był wyjątkowo sprawny fizycznie i złapał mnie na ręce, wychodząc z tłumu. Złapałam się wolną ręką za głowę, klnąc pod nosem na niego. Dopiero po chwili, rozpoznałam mężczyznę, który zajebał mi w twarz i wyłożył mnie na ziemię. To był nowo poznany Jay. Pociągnęłam go za włosy próbując zatrzymać, kiedy mijaliśmy bar, jednak ten niósł mnie dalej do miejsca gdzie siedziała reszta jego zespołu:
- Hej, chłopaki! Patrzcie kogo Wam przyniosłem! - krzyknął głośno w stronę swoich kompanów. Ci pootwierali gęby i zaczęli na niego się drzeć, by mnie wypuścił. Postawił mnie na ziemię i stanął obok rękami wskazując na mnie i krzycząc 'TADAAAA' co wyglądało naprawdę komicznie, gdy wyginałam się by móc się do końca poprawić
- Idioto - wrzasnął w jego stronę łysy typ i uderzył go lekko w tył głowy po czym przytulił - dobra robota! - przybili sobie piątki.
- Pierdolę Was - westchnęłam i odwróciłam się na obcasie by iść w drugą stronę, jednak ten łysol objął mnie w pasie i popchał w stronę stolika - Weź typie, wyjdź bo Ci mogę w ryja dać.
- Przepraszam Cię najmocniej za tego fiutka, jest napity a wtedy jego zdolności manualne spadają 50%. Jestem Max, proszę przysiądź się do nas - uścisnęłam mu dłoń posyłając wrogie spojrzenie i usiadłam pomiędzy wysokim kolesiem, który nie wyglądał jak brytyjczyk a obok mnie siadł Max.
- Jesteśmy The Wanted. To jest Tom, Jay, Nathan, ten obok Ciebie to Siva a mnie już poznałaś - uśmiechnął się i upił łyka swego szampana.
- Fascynujące - powiedziałam szybko i położyłam ręce na stoliku - ja nazywam się Judith. Judith Rey, ale Wy mnie chyba znacie.. - zwróciłam wzrok na wszystkich po kolei - w ogóle, co to za dziwna akcja z tweeterem, jeden z Was prosił o kontakt ze mną co było co najmniej przerażające.
- Jesteś nowa w branży muzycznej, chcieliśmy Cię poznać i powitać. - odparł ten najmłodziej wyglądający
- Jestem fotografem, nie muzykiem - ucięłam na co siedzący na przeciwko mnie Jay zaśmiał się głośno - no ale okej, będę miła, niech Wam będzie. Daliście spoko koncert.. Dziewczyny zawsze tak szaleją? - zwróciłam się do Sivy
- Emmm, no tak, to normalne. Zdążyliśmy się przyzwyczaić.
- Nie irytują Was te wrzaski?
- Nie martw się, mamy zatyczki, które niwelują poziom decybeli na zewnątrz - odparł ten, który tweetował o mnie na tt - chcesz szampana? - spytał się i palcami pstryknął pod nosem kelnerki, która zbierała puste szklanki. Tak siedziałam z nimi, gdzieś około godziny, aż po kolei każdy z nich zaczął się zwijać do domu. Siva wyszedł z jakąś drobną brunetką. Tom i Max z jakimiś blondynkami. Nathan pożegnał się ze mną i poszedł zadzwonić po taksówkę. Przy ich stole zostałam sama, bo Jaya nie było już z nami parę minut po rozpoczęciu konwersacji. Usiadłam na stole z butelką szampana w ręku, kiwając się chwiejnie na boki. Taka duża dawka alkoholu, zdecydowanie uderzyła mi do głowy..


Po szybkim numerku w klubowej łazience, zapiąłem spodnie, ochlapałem sobie twarz zimną wodą i wyszedłem spowrotem na parkiet, automatycznie zapominając o tym co się działo przed chwilą. Machałem rękami, dotykając przypadkowe dziewczyny, które były bardzo zadowolone z mojego tańca. Uśmiechały się do mnie, zagadywały ale ja byłem jak zahipnotyzowany. Szedłem w stronę naszego stolika, poprawiając swoje loki. Gdy Judith zauważyła mnie, że idę w jej stronę, wzięła masywnego łyka z butelki i zeskoczyła na podłogę tracąc równowagę. Podbiegłem do niej i złapałem ją w locie:
- Uważaj dziewczyno - zaśmiałem stawiając ją prosto. Roześmiała się głośno i klepnęła mnie w plecy.
- Koniec imprezy, idę do domu - rozglądała się po ziemi, najprawdopodobniej szukając torebki
- Ej, ej, nie, zostań jeszcze. Tamci to cipki, zawsze wychodzą wcześniej z imprez a ja nie mam kompana do zabawy ale ty umiesz się bawić więc wesprzyj mniee
- Nie chce mi się tu siedzieć, chodźmy gdzie indziej - objęła moją szyję ramieniem i pociągnęła w stronę, tylniego wyjścia. Mimo tego iż była pijana, miała umysł otwarty na to, że przed głównym wejściem będą paparazzi. Po drodze, udało nam się ukraść szampana ze stolika, brawo dziewczyno. Wybiegliśmy z klubu i poszliśmy w stronę parku, który był nieopodal:
- Ja jebie, te obcasy zaraz wejdą mi w dupę - żachnęła masując swoje stopy
- Mogę Ci pomóc, jestem wspaniałym masażystą - podniosłem rękę do góry w geście zgłoszenia się na ochotnika po czym Judith spokojnym ruchem opuściła mi ją
- Nie znamy się i nawet nie ma takiej opcji, żebyś tknął moje stópki, poza tym, jestem inteligentna - zaczęła niezgrabnie grzebać w torebce a po chwili wyciągnęła z niej parę conversów. Oczy wyszły mi z orbit na ten widok. W życiu nie widziałem, żeby kobieta wyglądająca jak ona miała nosić takie trampki.. i to jeszcze na imprezę.. tak w razie czego. WOW. - Wiem, wiem, wszystkich to dziwi ale powiem Ci w sekrecie - przesunęła się w moją stronę i półszeptem odparła - nienawidzę obcasów - po czym wzięła sporego łyka szampana
- Jesteś genialna - wypaliłem co tylko przyszło mi na myśl
- Głębokie - westchnęła głośno na co jebnąłem otwartą ręką facepalm prosto w twarz. Dlaczego ja?
Siedzieliśmy tak jeszcze dobre dwie godziny a raczej leżeliśmy na ławce, stykając się czubkami głowy. Pijani i gotowi na wszystko. Nasz spokój zakłócił telefon do niej, który brzmiał mniej więcej tak:

" Jejuuuuuuuuuuu, pyszczkuuuuuuu! Jesteście już na miejscu? W hotelu? Ale się cieszę! ... Naprawdę? HAHAHA ty idioto ... Co robię? Siedzę w domu i piję sobie whisky, skoro Was nie ma, to co mi innego zostało? " w tym momencie przesunęła palcem po moich wargach, bym nie odezwał się " Porozmawiamy jutro, dobrze? Jestem już bardzo zmęczona ... no okej ... Prześlij reszcie pozdrowienia " i wcisnęła czerwoną słuchawkę.

- Hej co jest?
- Nic, nic, przyjaciel dzwonił - westchnęła uśmiechając się i kończąc szampana, ale w jej głosie była słyszalna złość ze smutkiem - Pójdę już do domu, wiesz? Fajnie się bawiłam - chwiejąc się na boki stanęła przede mną, nachyliła i musnęła mój policzek swoimi ustami. Zaczęła iść alejką..
- Ej poczekaj!


Dzisiejsza podróż samolotem była tak męcząca, że kiedy dotarliśmy do hotelu, w łóżkach znaleźliśmy się od razu po zakwaterowaniu. Wszedłem do swojego pokoju i postawiłem walizkę pod szafą, padając bezwładnie na łóżko. Przeciągnąłem się porządnie i zabrałem się do rozpakowywania rzeczy. Wyjmowałem po kolei koszulki, bluzy i spodnie, nie wspominając o butach, paskach i kosmetykach. Otworzyłem balkon i wyjrzałem przez barierkę "Rany.. Jestem w USA" westchnąłem, uśmiechając się sam do siebie. Nie zauważyłem, że ktoś siedzi na moim łóżku. Usiadłem koło przyjaciela, który złapał mnie za rękę, ściskając ją mocno:
- Będzie dobrze, poradzimy sobie - odparł i pogłaskał mnie po policzku po czym wyszedł z pokoju. Westchnąłem i schowałem twarz w dłonie, zastanawiając się nad tym czego tak naprawdę chcę w życiu. Chciałbym być szczęśliwy, w pełni.. to trudna sprawa. Z moich rozmyśleń wybudziło mnie pukanie do drzwi:
- Jak tam? - Hazza wpadł do pokoju z telefonem w ręku, automatycznie zatrzaskując drzwi - Pisałeś do Judith? - przeczesał ręką włosy i czekał na odpowiedź której nie mu nie udzieliłem - Aha, to jesteś zajebisty bo dzwoniłem do niej.
- Jak to? - głupio zapytałem się po czym Hazza przewrócił teatralnie oczami
- Wykręciłem numer, wcisnąłem zieloną słuchawkę i kliknąłem 'połącz'. To nie takie trudne - naskoczył na mnie, było po nim widać, że jest na mnie zły - Mogę Ci pomóc dokonać wyboru.
- Nie musisz, poradzę sobie.
- Właśnie widziałem jak twoja porada wychodziła z twojego pokoju. Jeśli ty jej nie chcesz, ja się nie zaopiekuję a wtedy będzie już za późno. Wiesz, ona ma uczucia jak każdy, mimo jej oryginalnego charakteru. Zresztą, rób co chcesz. Jesteśmy dla siebie jak bracia, ale naprawdę uważaj Li - poklepał mnie po ramieniu i wyszedł.


I don't tell anyone about the way you hold my hand 
don't tell anyone about the things that we have planned 
I won't tell anybody 
Won't tell anybody 
They want to push me down 
They want to see you fall 




______________________________________________________
# mamy wątek z The Wanted a praktycznie rzecz biorąc z Jay'em. lubię ich piosenki a ostatnio mam jaranko właśnie nim i postanowiłam namieszać bo zaczyna się robić w chuj nudno..
# wjebałam jeszcze jeden motyw, który rozkwitnie ale to tylko kwestia czasu bo w mojej głowie narodził się pomysł, łu hu hu hu
# miesiąc pisałam ten rozdział.. i co? w sumie to wypociny, ehhhh, sama już nie wiem co mam z tym robić
# zależy mi na czytelnikach, komentujących i obserwatorach, serio, to dla Was piszę to opowiadanie ale jest naprawdę ciężko przy trybie życia jaki prowadzę, więc nie miejcie mi proszę tego za złe. jesteście świetni :)
# w dalszym ciągu, zbieram wasze numery GG, loginy na twitterze, facebook'owe konta by móc Was powiadomić o kolejnych rozdziałach więc wystarczy, że zostawicie je w komentarzu

xoxo, Judith