sobota, 27 października 2012

6th, jak żyć



Leżysz pół naga na granatowym łóżku. Twoja głowa eksploduje. Zimne powietrze owiewa twoje piersi, szukasz kołdry, która skopana leży na ziemi. Próbujesz wstać, twoje ręce są za słabe...



Co ja tu, kurva, robię... Rozejrzałam się po całym pokoju, ledwo dychając. Nie było jakichkolwiek szans na podniesienie się o własnych siłach. Nie teraz, nie od razu. Wiedziałam dokładnie gdzie jestem, stąd braki jakiegokolwiek strachu i tym podobne:
- ALEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEX! - krzyknęłam a po chwili zobaczyłam w drzwiach mojego ukochanego geja w koszuli w hawajskie kwiaty, trzymającego tacę z gorzką herbatą i pomarańczą.
- OOOO, obudziłaś się idiotko - tak, Alex miał w zwyczaju nazywanie mnie brzydko. Miał powód. Zawsze gdy wplątywałam się w kłopoty, on był pierwszą osobą, która dowiadywała się o tym.
- Chuju.. Lepiej mi powiedz co ja tutaj robię. - dostałam jego hipsterskim t-shirtem w twarz, z trudnością nałożyłam go i zwiesiłam nogi z łóżka. 
- Ok. 1 godziny dostałem telefon od Johna, że sobie imprezujesz z Zaynem i Harrym w klubie. Pojechałem do 'Sixty9' i musiałem sprawdzić co się dzieje, skoro typ którego wyruchałem ostatnio się do mnie odzywa, a wiesz, że to do mnie niepodobne. No więc, wbiłem na parkiet, patrzę, a tam chłopacy szaleją ale Ciebie nie widać. Nagle po jakichś 10 sek wjeżdżasz z impetem środek i tańczysz jak opętana. Oczywiście oni pijani, nie wnikali w to, że coś z Tobą nie tak, jednakże ja jestem inteligentny i zobaczyłem co z Tobą. Wzięłaś jakiś irlandzki kwas, od jakiegoś hiszpana, który siedział przy barze. Tyle mi powiedział John, bo tylko tyle zobaczył. Złapałem Cię i próbowa..
- Dobra, już wiem. Wiesz, że bez Ciebie zginęłabym jak ruda mysz, prawda? - wstałam z łóżka z trudnością
- Wiem.
- Wiesz, że Cię kocham? - podchodziłam coraz bliżej
- Wiem.
- Chodź, dam Ci buziaczka! - rzuciłam mu się na szyję wieszając, a jego koszulka odkryła połowę mojego tyłka, więc bez trudności można było obejrzeć moją czarną bieliznę.
- Wisisz mi duże zakupy, wariatko.. - wyszeptał mi do ucha i mocno przytulił. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie Alex. Pewnie zarzygana leżałabym gdzieś na podwórku, między samochodami, albo ktoś by mnie wziął w obroty i nawet nie wiedziałabym z kim uprawiałam sex. Spojrzałam na zegrek, była 3 nad ranem. Z wieży cichutko słychać było 'Rihanna & Drake - Take care'. Byłam chyba jeszcze trochę kwasie, bo wszystkie dźwięki dokładnie czułam. Poszłam płynnym krokiem do kuchni i gibając się w rytm piosenki, wymachując rękami podeszłam do lodówki. Zaczęłam szukać w niej pomidorów. EEEEE, nie mam pojęcia czemu szukam tu pomidorów, gdy nagle usłyszałam za plecami czyjś głos:
- Ooooo matko.. Dziewczyno..
- Ooooo matko.. Chłopaku.. - wyprostowałam się gwałtownie i wpadłam na Harrego
- Jesteś taka gorąca. - wyszeptał gładząc mój policzek
- Co ty tutaj robisz? - przymknęłam oczy czując dreszcze na całym ciele
- Alex nas wziął do siebie. Wiedział, że jeśli zostaniemy to ty będziesz odpowiedzialna za nasze wybryki. Poza tym, ewidentnie leci na Zayna - dopowiedział podsuwając się bliżej mnie. Patrzyłam się na niego płonącymi oczami. Czułam jak pożera mnie wzrokiem. - Wreszcie będę mógł Cię mieć na wyłączność.. - powiedział zachrypniętym głosem i swą wielką dłonią przyciągnął mnie do siebie, trzymając za pupę.



PERSPEKTYWA LOUISA

"Co Ci idioci zrobili? Gdzie oni są?! Doskonale wiedzieli, że czego nie zrobią, Simon i tak się dowie. No i jeszcze Judith. Ta dziewczyna, w niesamowity sposób oddziałowuje na nasze osoby. To ona namówiła tych dwóch na imprezę i znając ich trójkę, to będzie totalny meksyk. To ich sprawa. Zastanawia mnie tylko, dlaczego ostatnimi dniami Liam stał się taki zdenerwowany. Chodzi i rozstawia wszystkich po kątach, szybko się denerwuje i nie jest sobą. Staje się zupełnie inną osobą. Jego przemiana ze szczeniaczka w dobermana chyba trwa, co mi osobiście nie przypada do gustu. Nawet Nialler się obawia riposty Payne, co jest chore. PS. Hazza, uważaj na siebie, martwię się.." Przekręciłem się na drugi bok i zasnąłem. Dochodziła 3:00.


- Uważasz, że możesz mieć to? - delikatnie pieściłam płatek ucha Harrego, czując jego przyrodzenie przez spodnie
- Tak właśnie uważam - odpowiedział stanowczo łapiąc mnie za włosy i pociągając w swoją stronę - Żebyś wiedziała jaką mam na Ciebie teraz ochotę - całował moją szyję, językiem zataczając malutkie kółeczka
- Po prostu zrób to - uśmiechnęłam się słodko. W tym momencie spojrzeliśmy sobie w oczy, które były pełne szaleństwa i pożądania. Odgarnęłam mu z czoła niesforny loczek i mocno przyciągnęłam jego twarz do mojej twarzy. Nasze usta, utonęły w zachłannym pocałunku. Jego ręce płynęły po całym moim ciele, ja chciałam mieć go jak najbliżej siebie. Nasze języki namiętnie współgrały, powodując gęsią skórkę na jego rękach. Pragnęłam go tak strasznie, jak nigdy dotąd. Wskoczyłam na niego, poczułam jego duże dłonie z łatwością podtrzymujące mnie w górze. Udało mi się, rozpiąć jego koszulę i delektować się zapachem jego skóry. Przyparł mnie do ściany, podniósł bluzkę i całował moje piersi, brzuch. Mierzwiłam jego włosy, cichutko wzdychając. Nasze oddechy przyspieszyły o 100%. Wrócił do moich ust w międzyczasie rozpinając rozporek, Jego język tak strasznie mnie rozpalił. Byliśmy w stanie, którego nie mogę opisać słowami. Nagle, zamknęłam oczy i zobaczyłam w swoich myślach Liama. Gwałtownie odepchnęłam Harrego i uciekłam.


Stałam pod prysznicem, zimna woda dobrze mi zrobi i ostudzi me pragnienie. Skąd on przed moimi oczami?! Pytam się skąd. Nigdy nie czułam czegoś takie. Pożądanie, to jedyne uczucie, które mi towarzyszyło w moim popapranym życiu. Byłam zła na siebie. Nie, nie.. Nie byłam zła, wkurwiona byłam. Uderzyłam mocno pięścią w ścianę i poczułam niesamowity ból. Przyda mi się. Poczułam jak gorąca kropelka spływa mi po twarzy. Mimo lodowatej wody, poczułam tą słoną łzę. Tak nie powinno być, tak nie będzie. Byłam sama, jestem sama i zawsze będę sama. Żadnych zobowiązań. BOŻE, DZIEWCZYNO. Nie rozmyślaj o związku z Liamem Paynem. Ledwo go znasz, nie masz nic na jego temat do powiedzenia, w ogóle o co Ci chodzi?! Pytałam samą siebie w myślach. Ukucnęłam, łzy poleciały większym strumieniem. Po tej ferajnej nocy, postanowiłam grzecznie wrócić do domu chłopaków - w końcu to teraz mój dom. Nałożyłam to, pożyczone od Alexa OUTFIT. Przeprosiłam go za moje zachowanie, doskonale wiedział w jakim stanie jestem, jak jest mi źle i że coś się niedobrego dzieje. Nie pytał co się stało, on czeka aż przyjdę do niego, bo w innym przypadku dostałby ciętą ripostę na temat 'wtrącania się do mojego życia'. Zamknęłam drzwi wyjściowe. Zeszłam na dół i zapaliłam papierosa. Na ulicy roiło się od rozmazanych i roztrzepanych lasek na wysokich koturnach. Taaa, tzw. 'walk of shame' co w polskim oznacza 'spacer wstydu'. A mianowicie, chodzi tu o powrót z jednorazowego sexu po imprezie. Heh, miałam prawie to samo - zaciągnęłam się dymem papierosowym i widząc taksówkę pomachałam ręką. Wsiadłam.


NASTĘPNEGO DNIA RANO

Musiałem zejść na dół w celu napicia się jakiegoś magicznego napoju, który zatrzyma mojego kaca. Moja opuchnięta twarz nie była taka piękna jak zwykle. Jak ja się w ogóle dostałem do domu?.. Nie mam pojęcia. Stoczyłem się po schodach, próbując po drodze ogarnąć moje włosy, które dzisiaj odmówiły mi posłuszeństwa. Po drodze spotkałem Harrego, który był w dokładnie takim stanie jak ja. Oboje śmierdzieliśmy alkoholem i papierosami. Weszliśmy do kuchni słysząc odgłosy tętniącego życiem Niallera, robiącego sobie grzanki z serem. Louis popijał herbatę. Liam namiętnie rozmawiał z kimś przez telefon. Ah już wiem z kim. Usłyszeliśmy gromki śmiech:
- No rzeczywiście, jesteśmy w chuj zabawni - prychnąłem i usiadłem przy stole, błagalnym wzrokiem prosząc Louisa o szklankę wody
- Możecie ciszej.. - wydukał Harry i otworzył szeroko drzwi balkonowe. Wracając zaczepił się niechcący o Liama. Ten spojrzał na niego gniewnym wzrokiem, którego chłopcy wystraszyli się. Jednak po chwili, chłopak przytulił lokowatego do piersi:
- No już, już - pogłaskał po głowie i puścił wolno na co wszyscy odetchnęli z ulgą. Payne, dzieją się z tobą złe rzeczy. Nialler postanowił nakręcić chłopaków na rozmowę więc spróbował wyciągnąć informacje o tajemniczym telefonie do Liama:
- Jak tam pogawędka poranna? Coś ty taki zadowolony? - poruszył brwiami i siorbnął łykając sok pomarańczowy
- Mam się z czego cieszyć - tajemniczo odpowiedział i usiadł na blacie kuchennym koło zlewu, przy którym stał Lou.
- No powiedz! - nalegał Boo Bear po czym chlapnął wodą lecącą z kranu. Wszyscy roześmiali się. 
- Nooooooo.. hmmm.. Nie powiem Wam! 
- Weź nie wkurwiaj z rana - palnął Zayn i wywrócił oczami. Niall rzucił w niego jabłkiem i zrobił minę typu 'uważaj, bo doberman zacznie szczekać'. 
- Okej powiem Wam - Daddy uśmiechnął się i wziął oddech by dalej mówić - mam..



Wzięłam duży łyk wody i zeszłam na dół po schodach, by wziąć tabletki przeciwbólowe. Moja ręka spuchła do niemożliwych rozmiarów. Były na niej siniaki i parę lekkich zadrapań. Wyglądało to, jakbym kogoś uderzyła. A uderzyłam tylko i wyłącznie swoją psychikę.. Przymknęłam oczy by przypomnieć sobie nocne zachowanie. Nie widziałam we wspomnieniach Harrego, tylko Liama. Nie mogłam tego znieść. Tego uczucia. Weszłam do kuchni, nie ucichli, dalej rozmawiali. Powiedziałam im 'Dzień Dobry' na co kulturalnie dostałam odpowiedź. Przeprosiłam Payne'a, by ten się przesunął bo blokował mi dostęp do apteczki. Sięgałam stojąc na palcach po tabletki a nad uchem usłyszałam: 
- Mam randkę dzisiaj wieczorem z Danielle - chłopcy donośnym głosem zrobili 'uuuuuu', mi z rąk wypadły tabletki.. Zwrócili swój wzrok na mnie. Poczułam kurewski ból w klatce piersiowej. Zebrałam dumnie pigułki z ziemi i powiedziałam:
- Hihi, ale ze mnie niezdara - wyszłam zapalić na balkon, słysząc jak każdy po kolei gratuluje mu nadchodzącego wydarzenia..


____________________________________________
* dziękuję serdecznie Carrl, bo to ona mnie namówiła na pisanie i wspierała mnie psychicznie. Kocham Cię, ty moja perełko :*
* macie kolejny rozdział! Bardzo szybko jak na mnie, to fakt, no ale prosiłyście, ja miałam wenę to teraz będę mogła zrobić małą od przerwę od pisania aż mnie nie natchnie, HE HE
*coraz więcej się dzieje, nie złośćie się na mnie, ale chciałabym, by moje opowiadanie było oryginalne, stąd pomieszanie charaktery chłopców. 
* proszę o komentarze, bo na tym mi zależy najbardziej! Chciałabym wiedzieć co naprawdę sądzicie o moim pisaniu i co muszę zmienić, czego nie. Z góry massive thank you :)
                                                                                                       xoxo, Judith




poniedziałek, 22 października 2012

5th, national anthem


PERSPEKTYWA LIAMA

Przebudziwszy się w nocy, zachciało mi się pić, musiałem zejść na dół. Zdjąłem leniwie z siebie kołdrę i podszedłszy do drzwi już nacisnąłem klamkę gdy w tym samym czasie poczułem pociągnięcie po drugiej stronie. Otworzyłem je mocno, przed nimi stała wystraszona Judith. Wyglądała strasznie, cała się trzęsła a kosmyki włosów wyplątywały się po kolei z jej dobieranego warkocza:
- Miałam zły sen, chciałam pogadać - wydukała jak nie przystało na nią
- Oczywiście, wejdź, proszę - złapałem ją lekko za ramię lecz ta odskoczyła jak oparzona. Patrzyła się tylko na mnie tymi swoimi pięknymi, dużymi oczami. Usiadła na łóżku, patrząc w podłogę. Podszedłem do niej, dając jej moją granatową bluzę: 
- Masz - podałem jej ją, kucając przed nią - nałóż ją, będzie Ci cieplej. Skoczę na chwilę na dół po wodę, bo chce mi się trochę pić. Zostań tutaj i nigdzie nie idź - wzięła bluzę i kiedy miałem wstawać, ta swą dłonią przejechała mi po policzku delikatnie, w celu podziękowania. - Nie ma sprawy - uśmiechnąłem się do niej najcieplej jak tylko potrafię i kierowałem się do drzwi:
- HEJ! LIAM! - krzyknęła rzucając bluzę na ziemię i podbiegając do mnie - nie wiesz czyja to bransoletka? schodząc po schodach, ktoś najwidoczniej ją zgubił - oznajmiła mi i wróciła po okrycie, wkładając je na siebie. Obejrzałem dokładnie bransoletkę po czym wiedziałem kto jest stuprocentowym posiadaczem jej. - Więęęęęc? wiesz już?- nalegała
- Należy do Niallera - odpowiedziałem i wyszedłem po wodę. Wróciwszy do pokoju, Judith w nim nie było..



PERSPEKTYWA JUDITH

Skoro Niall lubi takie zabawy, okej, niech mu będzie. Bez zastanowienia poszłam w stronę pokoju blondyna. Cichutko pociągnęłam za klamkę, musiałam zachowywać się naprawdę cicho by móc upierdolić tego gnoja. Na paluszkach przemieszczałam się w stronę jego łóżka. Schowałam się na podłodze kiedy tylko widziałam że się porusza. W końcu, ostatecznie zasnął. Nachyliłam się nad jego twarzą, twarzą anioła o ciemnej stronie. Delikatnie musnęłam jego dolną wargę czekając na jego ruch. Śpi dalej. Musnęłam jego usta, poruszył się. Złapałam jego twarz w swoje dłonie całując go wolno. Zsunęłam z niego kołdrę, zauważając bokserki spuszczone na biodrach. Przebudził się całkowicie z otwartą buzią spojrzał na mnie: 
- WHAT THA FUCK?! - próbował się wyrwać z moich uścisków, był wyraźnie wkurzony ale i zdenerwowany - Wypierdalaj z mojego pokoju, jesteś psychiczna!
- To twoje? - machałam mu przed oczami bransoletką
- Nie! - odpowiedział pewnie, uśmiechając się szyderczo. Dostał w twarz z otwartej dłoni.
- A teraz? To dalej nie jest twoje? - przysunęłam się blisko by móc powąchać jego perfumy. Wystraszony odpowiedział w końcu: 
- Tak.. moje. - gładził się ręką po czerwonym policzku. - i co mi kurva zrobisz?! powiesz chłopakom? mediom? - Zignorowałam jego pytania wpatrując się w jego świecące się, niebieskie oczy. Widziałam w ich wnętrzu coś niepokojącego, coś czego on sam się boi i nie możesz nad tym panować, nie potrafi. Uległ coraz ciszej oddychając. Jego oczy zapłonęły pożądaniem. Nie, tak to nie będzie' pomyślałam i puściłam jego ręce. Zeszłam z łóżka i z wściekłością syknęłam:
- Ten wybryk Ci wybaczę, ale uważaj na to co robisz. Obserwuję Cię. Trzasnęłam drzwiami i zobaczyłam jak smuga światła znika za drzwiami jednego z pokojów..



Poranek w londyńskim kompleksie mieszkaniowym był przepiękny. Ptaszki ćwierkały a zza chmur wychodziło zaspane słońce. Ten dzień będzie owocnym dniem, czuję to' pomyślałam i przeciągnęłam się leniwie. Zrzuciłam nogi z łóżka, włączyłam radio i raptownie wstałam skacząc w rytm jednego z hitów Rihanny. Otworzyłam balkon na ościerz i wyszłam, jak codziennie, zapalić. Rozkoszowałam się dymem papierosowym gdy na balkonie obok zobaczyłam Zayna. Pomachałam mu ręką na powitanie a ten odwrócił wzrok i patrzył ślepo przed siebie. Co za palant, chciałam być miła. Czułam się jak intruz, przez niego byłam tak traktowana. Głupi, pusty cieć. Kończył palić i jedyne co od niego usłyszałam to: "Uważaj co robisz, niektórzy nie widzą Cię takiej jaką jesteś". Jak on śmie?! Myśli, że mnie poznał już tak by móc mnie oceniać? Co on w ogóle sobie wyobraża! Buc.. Podniósł mi ciśnienie niepotrzebnie, ale nie! Nie będę się nim przejmowała, to tylko głupi młodziak który póki co, nie ma nic do powiedzenia. Postanowiłam ułożyć swój plan dnia. Usiadłam spowrotem na pomiętolonej kołdrze i zaczęłam pisać w notesie. Skoczyłam do łazienki, wzięłam gorący prysznic śpiewając piosenki Steviego Wondera i pomalowałam się jak na damę przystało. Ubrałam się w jeden z moich ulubionych outfitów OUTFIT i zeszłam na dół podśpiewując sobie 'isn't she lovely'. W kuchni z gorącą kawą czekał na mnie Harry.


PERSPEKTYWA HARREGO

Weszła tak pewnie do kuchni, cała rozpromieniona. Ta dziewczyna w sobie tyle sprzecznych emocji, że czasami nie mogę jej ogarnąć.. a powinienem! W końcu jestem Styles a nie jakaś tam pizda i dziewczyny są dla mnie proste jak budowa cepa, w końcu to ja zarywam je jedną po drugiej. Usiadła na przeciwko mnie a jej oczy.. Fuck, jej oczy przeszywały mnie na wskroś, mógłbym rzecz, że ta dziewczyna wie jaką bieliznę mam na sobie.. Nie, sorry.. Jak widoczne są moje organy wewnętrzne i jak szybko bije mi serce i pojemność moich płuc na dodatek też pewnie znała..:
- Jak się masz? Dobrze Ci się spało?
- Nie całkiem. 
- Dlaczego? 
- Potrzebuję trochę czasu do przyzwyczajenia się do nowego łóżka. - Taaaaa, nowe łóżko.. oj dziewczyno, ja bym Cię szybko przyzwyczaił do tego, oj bardzo szybko...- Pomyślałem i ugryzłem się w język by nie palnąć czegoś głupiego. Usłyszałem hałas dochodzący ze schodów. No tak, to koniec mej pogawędki z nią. Chłopcy wbiegli do kuchni, Niall najszybciej. Jezu.. Ten człowiek, wpierdziela jak małpa kit. Nie rozumiem jego przemiany materii.. 



Za każdym razem, kiedy zamykam oczy

To jest jak ciemny raj

Nikt ci nie dorówna

Boję się, że nie będziesz czekała na mnie po tamtej stronie


Za każdym razem, kiedy zamknę oczy

To jest jak ciemny raj

Nikt ci nie dorówna


Boje się, że nie będziesz czekała na mnie po tamtej stronie




Bełtałem sobie łyżeczką w płatkach, kiedy ona tak łatwo łapała kontakt z chłopakami. Żartowała z Louisem, który zbyt szybko nie przyzwyczaja się do nowych osób. Przyjmowała zuchwałe uwagi Harrego na temat jej wyglądu. Zawstydzała Niallera, który ukradkiem spoglądał na jej piękne, długie włosy. Rozmawiała z Zaynem, który z rana był nieznośnym chłopczykiem z humorkami. No i.. w tak olśniewający sposób uśmiechała się do mnie. Nie mam pojęcia co mnie ciągnie do niej, bo nie lubię dziewczyn takich jak ona. Powiedziałem nie lubię? Hmm, inaczej. Jestem zbyt nieśmiały w stosunku do płci żeńskiej, tym bardziej do niej. Czy się określę co do niej? Nie wiem, nie mam pojęcia. Za mało czasu minęło bym mógł cokolwiek stwierdzać. Jestem przecież 'gówniarzem' a ona niebezpieczną kobietą..





Minęły 2 miesiące
skins party music.mp3 włącz to, czytając

- Chodź! - poczułam mocne pociągnięcie za rękę i ciepły zapach męskich perfum wokół mojej szyji. Wokół krzyk, wrzask, jakaś impreza. Wszyscy ocierali się o siebie. W powietrzu unosił się duszny smród alkoholu. Chciałam jak najszybciej stąd uciec. Mocno wtuliłam się w chłopaka, który dłonią przycisnął mą głowę w jego klatkę piersiową - Zabierz mnie stąd.. - wyszeptałam, wycierając ukradkiem łzę. Milczał, nie odezwał się ani słowem ale czułam, że zrobi wszystko by mnie chronić. Poczułam szamotanie, ktoś pociągnął nas w tłum. On nie dał się, ze wściekłością bronił mnie. Bałam się strasznie, dźwięki stały się wizualnie a światła dotykały mego ciała. Basy miażdżyły moją głowę, zasłonił mi oczy. Widział, że coś się ze mną dzieje. Próbowałam mu się wyrwać, on trzymał mnie mocniej - ZOSTAW MNIE! - wrzeszczałam jak oszalała ale on tego nie słyszał. Nagle poczułam jak moje siły witalne odchodzą w pizdu. Poczułam mocne uderzenie w mózg a przed oczami ciemno..


_______________________________________
* no to macie 5 rozdział, przepraszam, że piszę w takich odstępach no ale praca, dom, fanpejdż, trochę ciężko to pogodzić ze sobą
* trochę polecieliśmy z czasem bo akurat taka mnie naszła wena
* macie jeszcze zwiastun na yt, który ostatnio mnie olśnił i zrobiłam sobie, taki tam
                                                                                                                     xoxo, Judith