niedziela, 4 listopada 2012

7th, o tym jak zrodziła się przyjaźń i jak zrobiłam w chuja


- Stary, gratulacje! Danielle to śliczna dziewczyna, masz farta! - zaśmiał się Louis klepiąc Liama po plecach
- Gdzie idziecie? Co nałożysz? O której? Gdzie? Co będziecie jedli?- podekscytowany Niall zaczął zadawać wszelkie możliwe pytania jakie tylko istnieją. Zayn puścił oczko do Daddiego i poszedł na górę leczyć kaca. Ja zaś siedziałem uśmiechając się miło do kumpla, który miał dzisiaj randkę. Poprawiłem sobie włosy i przypomniałem, że Judith jest na balkonie. Chwilę pogadałem z chłopakami o pierdołach i postanowiliśmy się ruszyć z miejsca. W końcu trzeba było zrobić zakupy, bo Horan wszystko wyżera. Irlandzki odkurzacz, HAHAHA - zaśmiałem się w duchu ale spowrotem skupiony wróciłem na Judith, która skulona starała się przytrzymać ściany z papierosem w ustach.
- Jedziemy na zakupy? Trzeba zrobić listę. Niall i Lou, lećcie na górę się ubrać. Ja z Harrym ogarniemy czego brakuje, czego nie. - z myślenia wybudził mnie Li.
- Ermmmm, ja nie mogę z Wami jechać. Weźcie Zayna. Mam dzisiaj umówiony przegląd samochodu i muszę jechać do warsztatu poza Londynem - wydukałem zachrypniętym głosem
- Ejjj Hazza, nie rób scen! - wrzasnął Boo Bear - dawaj z nami, będzie fajnie!
- Nie pamiętasz? Mówiłem Ci od miesiąca, że kończy mi się przegląd i muszę zrobić kolejny a promocja nie pozwoliła mi na załatwienie jakichkolwiek spraw - powiedziałem na jednym oddechu na co Lou, Niall i Liam wytrzeszczyli oczy
- Wiedziałem, że piękne śpiewasz ale, że jesteś taki stanowczy, MRRRR, podoba mi się to - zarechotał Horan na co wszyscy mu przytaknęli a Lou zabawnie poruszał brwiami i puszczał oczko Harremu - dobra chłopaki, bierzemy Zayna i jedziemy, LET'S GO! - wszyscy posłusznie poszli za Niallerem, który przepychał się we framudze z Lou. Liam znalazł jeszcze kartkę i długopis i wychodził z kuchni za nimi. Ja zaś postanowiłem porozmawiać z Di, która kończyła palić i wchodziła do pomieszczenia.



PERSPEKTYWA LIAMA

Wchodziłem już po schodach zadowolony, że zaraz ogarniemy z chłopakami potrzebne nam do życia produkty. Wziąłem kartkę do ręki i zacząłem szukać długopisu. Niech to szlag! Przeklnąłem w duchu i zbiegłem spowrotem do kuchni po długopis. Usłyszałem głos Harrego i Judith. On jej mówił coś o jakiejś przejażdżce, ona z niechęcią zgodziła się. Później on jej coś napotykał by ta nie martwiła się za bardzo tym wszystkim. Ona ciężko wzdychała i milczała. Coś było na rzeczy. Coś się działo co ją trapiło. Zamyśliłem się stojąc pod ścianą gdy nagle obudziła mnie Di:
- Ej, ty, gwiazdor! Nie podsłuchuj, to nie kulturalne - pociągnęła mnie lekko za ucho, śmiejąc się
- Ała, to boli - krzyknąłem łapiąc ją za dłoń. Spoważniała w sekundzie. Usłyszałem jej ciche 'puść', które było tak zmysłowe, że urwało mi mój tok myślenia i zapomniałem po co tu w ogóle przyszedłem - proszę bardzo - uśmiechnąłem się do niej i puściłem. Obserwowałem jak kocim krokiem wchodzi po schodach, spoglądając ukradkiem na jej pośladki. 
- Taaaaa, tyłek ma niesamowity - westchnął Harold i minął mnie idąc po schodach na górę. Nie obchodzi mnie to. W końcu mam dzisiaj randkę z Danielle - pomyślałem uśmiechając się w duchu i biorąc długopis ze stołu, wróciłem na górę.


- To miłe, że zabrałeś mnie ze sobą - uśmiechnęłam się do szyby po czym spojrzałam ukradkiem na skupionego Hazzę prowadzącego samochód. Pogoda była bardzo ładna. Nie było za ciepło, ale nieśmiało przez szyby świeciło słoneczko co pomagało mi w przyjęciu na klatę wszelkich problemów dzisiejszego dnia. 
- Spoko. - usłyszałam po chwili, gdy zmieniał biegi. Był bardzo skupiony ale zadowolony, jakby coś mówiło mu 'to będzie dobry dzień. Jechaliśmy tak przez ulice Londynu. Nie obchodziło go to, nie obchodzili go paparazzi, których wyjątkowo nie było za nami. Poprosiłam go by się zatrzymał na stacji beznzynowej. Kupiłam papierosy i dwie duże kawy i wtoczyłam się do dużego, terenowego samochodu Stylesa, powodując u niego widok pięknych, białych ząbków. Po godzinie jechania, rozmawiania i żartowania. otworzyłam szybę i wystawiłam głowę przez szybę, marząc i zastanawiając się nad tym co robię źle. 


PERSPEKTYWA HARREGO
Włosy wesoło tańczyły jej na wietrze, za zamkniętymi oczami schowane były piękne zielone tęczówki, które miałem okazję podziwiać. Zwolniłem, nie chciałem, by ją przewiało. Styles, opiekuńczy Styles - uśmiechnąłem się pod nosem i dalej kierowałem by dojechać za chwilę na podwórko mego mechanika. Postawiłem samochód na podjeździe i wysiadłem z Judith z samochodu. Mark momentalnie podbiegł do mnie i przywitał się ze mną i dziewczyną, całując ją w rękę na przywitanie. Zaśmiała się dźwięcznie, widząc że całą ma brudną od smaru. Wzięła trochę smaru z ręki i zrobiła sobie dwa bitewne paski pod oczami, jak żołnierze, po czym podeszła do kotów, które toczyły się koło ceglanego budynku. Nie mogłem przestać się uśmiechać. Mark śmiał się ze mną, ja z Judith, która rozmawiała z kociakami. Dałem kluczyki mężczyźnie i wjechał do garażu, ogarniając mój 'Cipkowóz'. Tak nazywam mój samochód, nie powinienem nigdy oglądać  'Kill Billa', bo ta nazwa jest po prostu urocza. Po całej robocie zapłaciłem Markowi, wziąłem Judith i wsiedliśmy spowrotem do samochodu. Póki wyjechaliśmy, wyjąłem chusteczki odświeżające ze skrytki i podałem jej je by mogła zetrzeć swoje barwy wojenne. Jednak ta, wzięła mojego iPhona i zaczęła robić sobie zdjęcia.


PERSPEKTYWA JUDITH
To nie był ten sam chłopak, z którym prawie uprawiałam sex wczoraj. Był zabawny, posyłał mi uśmiechy i tak dużo rzeczy opowiadał o chłopakach, przeplatając to z historiami o jego mamie, którą niesamowicie musiał kochać i znowu o chłopakach. Hmmm, to najwidoczniej jedyne co posiada. Skarciłam się w myślach. No może oprócz tych milionów, które codziennie wpływają mu na konto. Z moich przemyśleń wyrwało mnie  zwalnianie samochodu. Dojechaliśmy do torów, które były zamknięte szlabanem:
- Hej, Harry, dobry z Ciebie chłopak - zwróciłam się do niego siadając prawie po turecku na siedzeniu
- Wiem, że jestem dobry, pochodzę w końcu z Holmes Chapel - odgarnąłem włosy zbliżając się do niej - Mogłabyś mi podać gumę do żucia? 
- Możemy zostać przyjaciółmi? - spojrzała się na mnie wielkimi oczami
- Pewnie, czemu nie. Jesteś w porządku laską. Lubisz te same rzeczy co ja, a dzisiejszy dzień, to naprawdę fajny dzień - zaśmiałem się widząc jak ta się cieszy. Przybliżyła się do mnie, złapała moją twarz w dłonie i mocno pocałowała w usta, na co odwzajemniłem jej pocałunek. Odbiła się na siedzenie i z poważną miną powiedziała:
- To był nasz ostatni pocałunek / - Taaaa, ostatni - pomyślałem i lekko uśmiechnąłem się do niej - Chcę, nie zaprzepaścić tej przyjaźni, więc to wszystko co się działo to będzie nasza słodka tajemnica, ok? - Przytaknąłem grzecznie i zauważyłem jak szlaban się otwiera. Pojechaliśmy do Londynu. Zadzwonił mi iPhone, Di podała mi go i wsłuchiwała się w moją rozmowę:
- Coooo? Utknęliśćie?... Ale jak to?... Co za idiooooci, HAHAAHHAA... Będziemy za pół godziny... HAHAHAAHAH, KRETYNI - krzyknąłem w słuchawkę i nacisnąłem gaz do dechy. Wytłumaczył mi, że Liam, Lou, Niall i Zayn, utknęli na zapleczu w supermarkecie bo jakaś grupa fanek nie chciała im dać spokoju. Gnaliśmy jak szaleni szosą w rytm 'Ke$hy - Tik tok'. Krzyczałam jak oszalała, by zwolnił. Myślicie, że zwolnił? To nie znacie tego szatana. Podniecona ledwo łapałam wzrokiem widoki, które zostawały w tyle. Po paru minutach znaleźliśmy się pod supermarketem. Pełno ludzi. Powiedziałam, mu by podjechał od tyłu. Wokół budynku, kręciło się od fanek 'One Direction'. Harry został w samochodzie, czekając na moje wskazówki, ja zaś pognałam do sklepu ratować tych pojebów. Wpadłam na zaplecze mijając starsze panie popijające kawę i obliczające coś na kartkach. Zaczęły krzyczeć, że nie mogę tu wejść ale nie obchodziło mnie to. Po chwili, zrozumiały po co tu jestem. Weszłam do pomieszczenia socjalnego, śmiejąc się w głos z chłopaków którzy wystraszeni siedzieli z zakupami i nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić.


PERSPEKTYWA NIALLA
- Nałóż tą koszulkę, czapkę i moje okulary. Tylko dokładnie schowaj włosy pod czapką - rozkazała mi, tak też zrobiłem. Wyglądałem po chwili, jak jeden ze sklepowych pracowników, na co Zayn robił mi zdjęcia, śmiejąc się z chłopakami jak głupi. - Was też to czeka - uciszyła ich Judith a Ci zdziwili się co nie miara. - Słuchaj mnie uważnie. Bierzesz jedną z toreb, będziemy udawać pracowników tego sklepu - zdjęła bluzę i włożyła koszulkę pracowniczą, którą znalazła gdzieś rzuconą w kącie. Wszyscy przyglądaliśmy się jej wdziękom. Nie przeszkadzało jej to, to bardzo pewna siebie kobieta. Najwidoczniej lubiła to, gdy ktoś ją podziwiał. Wyszedłem z kanciapy, w jednej ręce trzymając ciężką torbę, w drugiej ręce ściskając dłoń Judith. Pachniała owocami. Miała piękne perfumy, tak łatwo przyszło jej udawać, że coś między nami jest. UFFF, udało mi się. Tak samo udało się z Liamem i Zaynem. Z Louisem transportowanie się do samochodu Harrego, było trudne, bo oboje dostali głupawki i nie mogli wytrzymać ze śmiechu, ściskając się mocno wzajemnie. Grupa dziewczyna stojąca tuż za rogiem usłyszała donośny głos Tomlinsona. Odwróciły się jak oparzone i zaczęły biec w naszą stronę. Lou rzucił torbę z zakupami na nas, siedzących z tyłu a sam wbił się szybko na miejsce z przodu. Dziewczyny krzyczały coraz głośniej i były coraz bliżej. Krzyczeliśmy Harremu by ten włączył silnik i zaczął jechać. Judith wleciała na szczupaka na tylnie siedzenia nam na kolana. Li zatrzasnął drzwi i pojechaliśmy z piskiem opon z supermarketowego parkingu, zostawiając w tyle rozwrzeszczane psycho fanki. 


- HAHAHAAHAAHAAHA... Przepraszam za to. Mogło Was zaboleć to lądowanie - powiedziałam, próbując się podnieść z nóg chłopaków
- Nic nie szkodzi, to było zajebiste! - wrzasnął podniecony Zayn - dawno nie przeżyliśmy takiej przygody, co chłopaki? 
- PEWNIE! - odpowiedzieli zgodnie uśmiechając się i kiwając głowami, podnieceni między ze sobą dyskutując. Spojrzałam się na Liama. Był zamyślony, próbował się połączyć myślami z chłopcami, jednak co  mu to nie wychodziło. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę. Uśmiechnęłam się lekko do niego. On przez chwilę patrzył się na mnie po czym podniósł rękę i przybiłam mu piątkę, widząc jak jego oczy zamykają się od śmiechu. 


Zapowiadał się naprawdę leniwy wieczór. Louis z Harrym i Niallem oglądali film w salonie, Zayn zamknął się w salonie odsypiając dzisiejszy dzień, zaś Liam przygotowywał się na randkę. Judith siedziała przy swoim notebook'u i przeglądała zdjęcia, które ostatnio udało jej się zrobić. Zapach kawy i mocnych kadzideł rozprzestrzenił się po całym pokoju. Słońce zachodziło na czerwony kolor, z podwórka było słuchać ostatnie ćwierkania ptaków, które kładą się do snu. Dziewczyna wstała od biurka i rozciągnęła kończyny. Złapała kubek kawy i stanęła we framudze balkonu, który sąsiadował z balkonem Payne'a. Oddychała cicho i spokojnie. Jej myśli sięgały zupełnie innego świata. Świata, w którym czuła się samotna. W którym nie było miejsca na grę, udawanie i dopinanie swego. Świata, w którym była bezsilna i delikatna jak liść na wietrze, który przyfrunął jej na balkon. Oparła się o barierkę, spoglądając na ogniste słońce. Wiatr lekko łaskotał jej skórę. Cisza i spokój, odosobnienie, samotność. To ostatnie słowo towarzyszyło jej, odkąd pamięta - kwestia przyzwyczajenia. Najwidoczniej, nikt nie jest nikomu pisany. W to wierzyła bezgranicznie. Usiadła na łóżku, biorąc telefon do ręki. Obejrzała stare zdjęcia, na których widniał jej tata. Człowiek, który dawał jej tyle sił witalnych, nadawał sens jej życiu, mimo iż był wobec niej surowy, Judith jest pewna, że siedzi tam u góry na chmurkach i jest cholernie dumny z córki. Ze swojego skarba, jedynego jakiego w życiu posiadał. Di pomyślała, że za dużo tego dołowania się. Podeszła do drzwi i pociągnęła za klamkę z trudnością, ktoś pociągnął ją od zewnątrz.


- Bo wiesz.. emm.. jak wyglądam? - obrócił się wokół własnej osi, prezentując swoje wdzięki
- Okropnie, zmień tą koszulę - prychnęłam - żartowałam.. mogę? - zapytałam się grzecznie, podchodząc do chłopaka
- No, ermmm, chyba tak - wydukał cicho, nie wiedząc co się dzieje. Podeszłam do niego, lekko stanęłam na palcach by móc mu poprawić stojący kołnierzyk. Poczułam mocną wodę kolońską, która zawróciła mi w głowie.
- Proszę bar.... - machnęłam ręką i uciekłam z miejsca zdarzenia. Jak zwykle zresztą. Zrobiło mi się okropnie. Ja go chcę, on mnie nie chce. Co ja pieprzę' - walnęłam się otwartą ręką w czoło i głośno westchnęłam zachodząc do kuchni po słodkie misie żelkowe. Nagle dostałam telefon:
- Masz zadanie, za 20 min na Bakery St. Weź aparat.



PERSPEKTYWA LOUISA
Obudziłem się w środku filmu, kompletnie nie wiedząc co się dzieje. Niall spał z otwartą buzią, obsypany żelowymi misiami. Moje nogi leżały na oparciu kanapy, przykryte kocem. Poczułem pod nosem słodką wanilię. Przetarłem mocniej oczy i położyłem dłoń na gładkiej teksturze. "Za gładka.." pomyślałem po czym podniosłem głowę do góry. Zobaczyłam delikatne rysy twarzy Judith głaszczącej mnie i Harrego po ramionach. Zasnęliśmy na jej nogach oglądając film, stąd ta wanilia i tekstura. Kiedy zobaczyła, że się obudziłem nie przestała mnie głaskać. Uśmiechnęła się lekko i pokazała mi palcem, że wszyscy śpią. Było mi tak wygodnie, że nie miałem ochoty się wybudzać ze snu, czując zapach szamponu Hazzy. Wtuliłem się mocno w jej nogi i kiedy miałem zamiar wpaść w objęcia Morfeusza, usłyszałem dzwonienie kluczami. Wszyscy się przebudziliśmy doszczętnie i usiedliśmy w różnych pojęciach, udając, że nie spaliśmy. No wiecie, że jesteśmy twardzi i sen jest dla słabych. Wyczekiwaliśmy reakcji Liama , wpatrujących się w niego i błagających wzrokiem o informacje z udanej randki. Jedynie Judith, odwróciła głowę w drugą stronę, oglądając tv:
- No co się tak patrzycie? Randka była.. randką. Przepraszam, ale jestem zmęczony i chciałbym położyć się spać. Jutro pogadamy. Dobrej nocy - odparł i po chwili zastanowienia wtoczył się po schodach. Wymieniliśmy się minami typu WTF. Byliśmy zszokowani tym, że taki facet jak Li, miał słabszą randkę? Bo chyba tak mogę ją nazwać po jego entuzjaźmie. Nigdy nie miał z tym problemów. Spojrzałem na Judith, która w dalszym ciągu patrzyła się w plazmę, jedną ręką głaszcząc Harrego po głowie, drugą mnie po ramieniu. Na jej twarzy, po chwili, pojawił się lekki uśmiech. Czyżby cieszyła się z niepowodzenia Li?
- Judith, wszystko ok? - obejrzała się w moją stronę przestając mnie dotykać, co było miłym uczuciem
- Oczywiście, że tak. Czemu miałoby nie być? Może będzie lepiej, jak pójdziemy już wszyscy spać, jutro macie sesję - stwierdziła lekko ciągnąc Harrego za nos - hej, śpiochu, wstawaj już
- Nie mogęęęę, ta wanilia jest taka ładna - wtulił się w jej uda jeszcze mocniej na co ja postanowiłem się porządnie przeciągnąć, rzucając poduszką w Niallera, który majaczył przez sen
- No już, już, idziemy spać - Judith poruszyła się zrzucając głowę lokowatego z nóg i usiadła na kanapie, biorąc kubek zimnej już kawy. Stanąłem automatycznie zdejmując z siebie koc. Hazza owinięty w koc, usiadł, poprawił swoje włosy i podążył za mną na górę. Nic nie było by w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że pod kocem leżał nago.


- BOŻE, ON JEST NAGI! - krzyknęłam widząc plecy, tyłek i nogi Stylesa, który ciągnął za sobą koc
- To normalne. Harry po domu chodzi nago. Jesteś już tak wystarczająco długo u nas, że przyzwyczaił się do twojej obecności - zobaczyłam fałszywy uśmiech na twarzy blondyna
- Człowieku, co ty do mnie masz? - rzuciłam się do niego wyłączając telewizor i rzucając w niego pilotem. Siedział taki pewny siebie.
- Nic, zupełnie nic. Naruszyłaś harmonię w tym domu, co mi osobiście nie przypadło.
- Co za harmonię? Tu jest totalny burdel, nie widzisz tego co leży na podłogach na piętrze?! - chyba nie zrozumiałam jego aluzji..
- Naruszyłaś porządek! To co łączy nas- CHŁOPAKÓW - prawie krzyknął ale głos obniżył o pół tonu, wiedząc, że wszyscy są na górze - Liam chodzi zdenerwowany, nie może znieść tego co czuje do ciebie
- Co?! On coś do mnie czuje?! - przerwałam mu wstając raptownie i zbliżając się do niego
- Zayn zaczął palić, polubił imprezować. Harry jest coraz bardziej odważny w stosunku do starszych kobiet. Louis robi coraz to bardziej szalone rzeczy - recytował, gestykulując i pocąc się
- To nie moja wina! Coś ty sobie wyobrażasz?! To wasza wina, bo woda sodowa uderza Wam do głowy. Ty też nie jesteś lepszy, chciałeś mnie zgwałcić wtedy w nocy i nie robisz sobie z tego nic. Jesteś zwykłym tchórzem, boisz się stawić mnie czoła. T C H Ó R Z E M - przeliterowałam mu i zobaczyłam jak ten wściekły wstaje w moją stronę
- Jestem pewny, że nie dałabyś rady wytrzymać, bez codziennego wpieprzania się w nasze sprawy - syknął mrużąc oczy - jestem co do tego przekonany
- Chcesz zakładu? Bardzo chętnie podejmę się takiego wyzwania, bo niczemu nie czuję się winna - odpowiedziałam mu pewnie. Bo byłam cholernie pewna swego. Rozwój kariery zrzuca na mnie.. Mały, bezczelny skurwiel - pomyślałam i uśmiechnęłam się w duchu
- Proszę bardzo. Zakład to zakład. Trwa 2 tygodnie. Jeśli w tym czasie, choć raz ingerujesz w nasze sprawy, albo zobaczę twoje działanie na chłopaków, to trafisz do mnie. Będziemy uprawiali bezmyślny sex. - szczeniacko i bezczelnie uśmiechnął się zacierając dłońmi jakby był pewny swego.
- Sex? Co ty wiesz o sexie? - zaśmiałam się w głos, ale widząc jego powagę uspokoiłam się - ale okey, niech Ci będzie. Jeśli ty, przez 2 tygodnie, przeklniesz choć raz, spojrzysz się na mnie wzrokiem zboczeńca. To cała prawda o tamtej nocy wyjdzie na jaw i powiem o niej chłopakom. - zagroziłam mu pewna zwycięstwa.
- Zgoda, niech tak będzie - podał mi rękę. Poczułam niesamowity gorąc bijący od jego osoby. Scisnęliśmy swoje dłonie po czym 'przecięliśmy' nasz zakład.



- LET'S THE GAME BEGIN.. - usłyszałam za plecami i zlekceważyłam to. To będą ciężkie dwa tygodnie...



______________________________________________
* Bożę, jak ja się rozkręciłam z tym pisaniem ;o Chyba za bardzo Was rozpieszczam, haha :D
* Dłuuuuuuuuuuugi rozdział jak na mnie, ale starałam się o każdym coś nawinąć no i jak widzicie, Harry i Judith stali się przyjaciółmi. Ale nie martwcie się co do nich, będą spokojnie! HAHAHAH, ŻARTOWAŁAM XDD
* Bardzo proszę o komentarze co do odcinków, bo na tym mi najbardziej zależy, wiem, że wtedy nie reklamujecie się bo naprawdę Wam się podoba moja robota !
                                                                                                  xoxo, Judith


5 komentarzy:

  1. O rany! Dziewczyno! Dodawaj rozdziały częściej bo uzależniłam się od Twojego opowiadania! Kocham Cię!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dear lord,popieram komentarz z gory,pisz jak najwiecej i najczesciej,bo juz mnie nosi co dalej i wydaj to najlepiej ;)pieknie napisane,obrazowo,masz glowke do tego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oh yeah! akcja: 'Boże, on jest nagi!' wymiata ;D
    prawie turlałam się ze śmiechu, jak to zobaczyłam xD
    a tak poważnie: nie mogę się doczekać nowego rozdziału
    tak, jak dziewczyny(?) mówią, pisz najwięcej i najczęściej,
    bo uwielbiam twoje opowiadanie!
    Jesteś po części moim motywatorem ;D
    Dzięki :) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Polać tym u góry, bo dobrze mówią. Jak zawsze super. Podoba mi się bardzo zakład pomiędzy Di, a Niallerem. Ciekawe, co z tego wyniknie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. heey,
    loved your blog!! I LOVE Liam Payne... *------*
    i'm following, follow me??
    and my twitter too?? :3
    thanks! XoXo

    @_alicedias

    http://bringit-up.blogspot.com.br

    OdpowiedzUsuń